sobota, 31 maja 2014

#Targi Książki we Wrocławiu


Dzisiaj razem z Zuzią odwiedziłam Targi Książki we Wrocławiu, które się odbyły na Dworcu PKP. Ogólnie nie była to jakaś huczna impreza. Było parę wydawnictw, które wydają książki dla dzieci i młodzieży, ale i tak znalazłam swoich faworytów: Wydawnictwo Dreams, Nasz Księgarnia oraz Media Rodzina. Przy nich żerowałam przez całe dwie godziny. Tutaj macie zdjęcie jak to z grubsza wyglądało:


Niektórzy wydawcy byli mili i pomocni, lecz znaleźli się też tacy, którzy siedzieli z miną "Matko, za ile to się skończy" i odpowiadali oschle na jakieś pytanie. Przy nich była niezbyt miła atmosfera. Na targi ogólnie poszłam z malutką nadzieją na jakieś egzemplarze recenzenckie. Nie była to wielka nadzieja, ponieważ mój blog ma dopiero 2 miesiące, a wiadomo, że nie jest to dużo. Razem z Zuzią podchodziłyśmy do ciekawszych stoisk i pytałyśmy się czy są jakieś egzemplarze recenzenckie. Większość odpowiadała, że nie są przewidziane na te targi bądź żebyśmy zajrzały na ich strony internetowe. Później doszłyśmy do wydawnictwa Nasza Księgarnia i tam pani powiedziała, że nie ma. No cóż, zmartwiłyśmy się trochę, ale i tak siedziałyśmy na targach, bo czekałyśmy na Lidię Miś. Krążyłyśmy, poszłyśmy do KFC, dalej krążyłyśmy, aż nagle przy wydawnictwie Nasza Księgarnia zniknęła tamta pani i pojawił się pewien pan. Spytałyśmy się jeszcze raz i on kazał nam poczekać na panią Agatę. Wiadomość świetna! Znów pojawiła się u nas nadzieja. Po jakiś 30minutach czekania spotkałyśmy się z panią Agatą (pozdrawiam :)), przywitałyśmy się i spytała się jakie książki nas interesują, a następnie dała nam aż 4 książki! Ja wzięłam dwie i Zuzia dwie, ale jak skończymy czytać to się wymienimy. Cały czas nie wierzę, że dostałam pierwsze egzemplarze recenzenckie.
Tutaj macie zdjęcie moich targowych zdobyczy:


Każdy tytuł chyba widzicie więc rozpisywać się z tym nie muszę. Zdobyłam piękne zakładki oraz uroczą owieczkę z wydawnictwa Czarna Owca.Razem z Zuzią załapałyśmy się także na autografy od dwóch pisarek. Zuzia od Lidii Miś, a ja od Agnieszki Gil :) Ogólnie jestem bardzo zadowolona po targach. Niedługo się powinny pojawić recenzje tych książek. Zapomniałam wspomnieć, że koło Wyborów jest ołówek, który dostałam od wydawnictwa NIKO ;) Niecierpliwie wyczekuję kolejnych targów w moim rodzinnym mieście, więc jeśli macie jakieś informacje o tym to byłabym wdzięczna. Na koniec dodam, że na targach odbywały się także pokazy pierwszej pomocy dla dzieci i młodzieży. Przydatna umiejętność.

Jak wam się podobają moje zdobycze? A może też byliście na tych targach? Pochwalcie się i jeśli mieszkacie w okolicach to przypominam, że targi trwają do jutra :D






piątek, 30 maja 2014

#12 Scarlett. Pocałunek Demona



Tytuł: Scarlett. Pocałunek Demona
Tytuł Oryginalny: Scarlett II bacio del demone
Autorka: Barbara Baraldi
Liczba stron: 335
Wydawnictwo: Zielona Sowa

Druga część książki Scarlett, która opowiada o Scralett, która zakochuje się z wzajemnością w Pół-Demonie Mikaelu, który jest Strażnikiem pomiędzy naszym światem oraz demonów. W tej części Mikael wyrusza na ważną misję, od której zależy to czy dalej będzie ze Scarlett. Dziewczyna zostaje w rodzinnej Sienie umierając z tęsknoty. Czy Vincent zrobi coś z tym, że Mikael jest daleko od Scarlett? Co dalej z przyjaciółmi nastolatki?

Na sam początek wybaczcie, że recenzja jest tak późno, ale nauczycielom nie przeszkadza zawalanie uczniów sprawdzianami i kartkówkami pod koniec roku. Musiałam się, więc uczyć w kółko. Nawet w autobusie rano i po południu nie było czasu na książkę. Ten tydzień też będzie nie najlepszy ale znajdę tym razem miejsce na książki ;) Wracając do recenzji. Ta część zdecydowanie mniej mi się podobała od pierwszej. Szczerze to przez pół książki jest opis jak to Scarlett się męczy z tęsknoty za Mikaelem oraz jak to Vincent się do niej przystawia(najlepszy według mnie wątek w tej książce. Mogliby ze sobą być szczerze, choć szkoda mi trochę wtedy Ofelii, dziewczyny Vincenta). Niby gorsza, ale ma tym razem ciekawszego demona. O ile w tamtym tomie mieliśmy demona(wybaczcie nie pamiętam od czego był :c Przeklęta skleroza) o tyle w tym mamy Rhyn, demona, który topi ludzi przez sen, że gdy znajdujemy rano tą osobę jest ona całkiem mokra, cała sina oraz włosy z wodorostami.

"Czasami myśli doganiają cię, nawet jeśli
pokonasz kilometry, żeby zostawić
je za sobą."

Postacie żadne nowe niestety nie doszły. Było mniej opisów relacji Scarlett z Marco, jej bratem, co mnie trochę zasmuciło, ponieważ uwielbiam tego małego. Dużo za to było rzeczy z Ofelią, którą bardzo lubię. W tej części dowiadujemy się, że Ofelia jest Pół-Demonem Natury, więc przemienia się w pumę. Za to jej chłopak, Vincent, jest Pół-Demonem Zemsty, ale to już wiemy od pierwszej części. Mikaela jest mało, ponieważ powraca po ok.3/4 książki, ale jakoś mi go nie brakowało. Znajdziemy też tutaj opisy relacji Genziany z jej chłopakiem Lorenzem, czyli jak ta miłość rozkwita oraz jakie problemy się pojawiają. Co do Cat i Laury- w tej części tylko narzekają, że są samotne, gdy każdy ma swoją parę. Żal mi było Cat z tego powodu, ponieważ się jakoś przywiązałam. Za to Laury ani trochę, nudnawa postać, zero wątków z nią. Umberto w tej części występuje max.3 razy. Musiał sobie niestety odpuścić u Scarlett biedaczek.

Tak jak wcześniejsza część Pocałunek Demona też jest podzielony na około 65 krótkich 6 kartkowych rozdziałów. Pochłaniało się ją wolniej z powodu braku akcji. Właściwie akcja się pojawiła dopiero ok. 290 strony, więc średnio fajnie. Opowiem wam może trochę o moich odczuciach do tej książki. Zaczęłam ją czytać z nadzieją, że będzie taka fajna jak pierwsza część i niestety już od samego początku się zawiodłam. Ja rozumiem, że Scarlett bardzo tęskni za Mikaelem, ale czy musi to być napisane na prawie każdej stronie? Raczej nie, a według mnie to bardzo uciążliwe. Owszem, czasem trzeba mi coś 500 razy powtórzyć żebym zrozumiała, ale takie rzeczy się pamięta po pierwszym przeczytaniu. Ale to tylko część problemu. O ile większość pierwszej części stawiana była na świat ludzki, ponieważ świat demonów to Scarlett dopiero poznawała to sądziłam, że ten tom będzie się głównie na tym demonów opierać. I co? Figa! Pojedyncze informacje o tamtym świecie, przeniesienie się do niego dopiero pod koniec książki. Troszkę słabo. Ok, jak już trzeba czytać tylko o świecie ludzi to trzeba. Czytałam, czytałam i jak już wspominałam zero akcji. W pewnym momencie była taka akcja, że Cat zadzwoniła zapłakana do Scarlett, że coś się stało Genzianie i, że ona jest u niej w domu, więc żeby Scarlett jak najszybciej przyjechała. już się cieszyłam, że może Genziana utonęła, wiecie, lubię ją, ale jakaś akcja by przynajmniej była. Oki, Scarlett doszła do Genziany, a co się ostatecznie stało? Genziana leżała zaryczana na łóżku, bo Lorenzo się pobił z kimś i był zakrwawiony. No myślałam, że coś mnie strzeli. Takie zamieszanie o taką rzecz? Jaja jakieś... Książka miała parę plusów. Dużo wątków z Ofelią, flirty Vincenta i więcej o relacji Scarlett z matką.

"Obsesja na punkcie nowoczesności
niszczy wszystkie ślady przeszłości."
(Mój ulubiony cytat z tej książki, świetny jest)

Chyba nie mam tutaj wiele do dodania. Książka napisana tak jest wcześniej, luźnym, nie do końca młodzieżowym językiem. Nie za szybko się czyta przez brak akcji. Kończąc, jeśli podobała wam się pierwsza część i nie cięgnie was do drugiej to nie czytajcie. Jeśli jednak chcecie przeczytać dwójkę to nie oczekujcie nie wiadomo czego wielkiego, bo możecie się ciężko rozczarować :(

Ocena: 5/10

_________________________________
Ok, mam dla was parę ogłoszeń. Po pierwsze jutro pojawi się post ze stosikiem i może, krótkim opisem Targów Książki we Wrocławiu jeśli was to zaciekawi. Drugie to takie, że moja przyjaciółka, która także posiada bloga robi konkurs, więc serdecznie was zapraszam na niego :D I po trzecie... chyba nie ma żadnego trzeciego. To kończę pozdrawiając was :)

niedziela, 18 maja 2014

#Liebster Blog Award po raz drugi


LBA po raz drugi. Bardzo się cieszę z tego i dziękuję Wonderland of books za nominację :) Chyba nie ma co się rozpisywać; zaczynamy odpowiadać!

1. Wolałabyś być mądra czy piękna? Dlaczego?
Trzeba przyznać, że troszkę trudne pytanie. Ale chyba mądra. Każda osoba jest w jakiś sposób piękna, a spotkałam paru ludzi, którzy doceniają głównie piękno wewnętrzne, czyli charakter, inteligencje. Nie wspominając, że inteligencja jest coraz bardziej sexy ;)

2. Podaj cechy, jakie powinien mieć Twój superbohater.
Na pewno duże poczucie humoru. To najbardziej lubię u wszystkich osób. Jak kogoś poznaję to patrzę czy jest zabawny. Jeśli nie jest to musi naprawdę wiele zrobić żeby mnie jakoś zainteresować swoją osobą. Oczywiście nie jest to tak, że to osoby mają o mnie zabiegać, o nie. Ale po prostu, gdy ktoś ma poczucie humoru to ma u mnie wielkiego, pogrubionego plusa. Ale wracając do tematu superbohatera; oczywiście powinien być odważny. Jaki to superbohater, który się boi czegoś? Żaden! Powinien być jeszcze wysportowany, żeby robić wszystkie uniki, skoki, przewroty. No i może na koniec powinien mieć coś w głowie. Czyli ma być mądry. Superbohater nie może myśleć tylko mięśniami. Musi się dla niego liczyć dobro innych i czasem musi podejmować trudne decyzje, a do tego mózg jak najbardziej się przyda.

3. Motto lub przysłowie, które Ci się podoba lub często je cytujesz.
Motto lub przysłowie? Ciężko będzie. Na pewno nie będzie takie, które często cytuje, ponieważ ja nic nigdy nie cytuję, bo mi takie coś do głowy nie wchodzi. Więc takie które mi się podoba... Pomyślmy... Chyba z Małego Księcia "Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość, że ma się przyjaciela."

4. Jeśli ktoś nagrywałby film o Twoim życiu, kto miałby Cię w nim zagrać?
Fajne pytanie. Patrzę tak na jedne z lepszych aktorek, podobieństwo z wyglądu i jakoś słabo mi idzie znalezienie odpowiedniej. Miło by było gdyby zagrała mnie Maisie Williams. Pozytywna, ładna dziewczyna. I tylko 2 lata starsza ode mnie ;)

5. Co najgorszego jadłaś w swoim życiu?
Chyba biały ser. Po prostu ser. Chyba nigdy nie lubiłam sera, w żadnej postaci. Ok, tylko w zapiekankach i pizzy zniosę, ale w sałatkach, daniach czy na kanapce. Choćby poczuję ser już mi się nie dobrze robi. Tak samo jest z pasztetem, ale jego nawet nie próbowałam, bo sam wygląd odstrasza, więc nie mogę tego napisać w tym pytaniu. 

6. Dlaczego tak nazwałaś swojego bloga?
Chciałam żeby w nazwie było "books". Blog z recenzjami książek, więc taki wyraz w sam raz, prawda? A between wzięło się chyba od tego, że tonę w nieprzeczytanych książkach, więc jestem tak jakby "między nimi" :) Sądzę, że na słówko between mogła mieć też szkoła językowa, do której uczęszczałam od 4 klasy podstawówki aż do 6, której naprawdę zawdzięczam wiele rzeczy z języka angielskiego, które teraz umiem :D

7. Opisz siebie w trzech słowach.
Miła, pomocna, serialoksiążkoholiczka :)

8. Jeśli mogłabyś mieszkać gdziekolwiek na świecie. Gdzie by to było i dlaczego?
Chyba w ostatnim LBA też to było, więc ponownie: Londyn. Piękne miasto, ludzie mili, pomocni i to wszystko w języku angielskim. Nie umiem wyobrazić sobie czegoś piękniejszego :)

9. W czym jesteś najlepsza?
Chyba oglądanie seriali i czytanie książek ;)

10. Jeśli mogłabyś być każdym człowiekiem na świecie przez jeden dzień, kogo byś wybrała?
Selena Gomez. Chciałabym przez jeden dzień być swoją idolką. Być piękna, spotykać się z tymi wszystkimi sławami, słyszeć co krok miłe słowo od fanów i mieć w milionach ludzi wsparcie c:

11. Jakie wspomnienie przyprawia Cię o dreszcze?
Chyba rozpoczęcie roku w gimnazjum. Przyszłam do szkoły z mamą, ale zaraz powiedziałam żeby poszła, bo taka trochę siara z mamą, nie? Weszłam do klasy. Były jakieś 2-3 osoby siedzące w oddzielnych kątach. Ja sobie usiadłam w pustej ławce w ostatnim rzędzie. Rozglądałam się, coraz więcej ludzi napływało do klasy, zaczynali się przedstawiać, a ja siedziałam spięta i nie wiedziałam jak zagadać. W końcu weszłam na telefonie na Twittera i tak siedziałam aż do uroczystości. Dreszcze przywołuję, bo czułam się jak kompletny odludek, byłam zestresowana przez to, że nie wiedziałam jak do nich zagadać. Obiecałam sobie, że w liceum to się nie powtórzy i dalej mam taką nadzieję. To był koszmar.

To koniec odpowiedzi. Podobały wam się? Macie jeszcze jakieś pytania? Tym razem nie będę nominować jakiś poszczególnych osób, zapraszam po prostu każdego z was, który to czyta :) Będę niezmiernie szczęśliwa widząc wasze odpowiedzi na te 11 pytań:
1. Ulubiony autor i czemu?
2. Wolisz dostawać własnoręcznie robione prezenty czy kupne?
3. Ile razy ściągałaś w szkole i z jakich przedmiotów to było? ;)
4. Najlepsza rzecz w życiu jaka Ci się zdarzyła?
5. Czego nienawidzisz?
6. W ilu konkursach wygrałaś i jakie są nagrody?
7. Ulubiony przedmiot i dlaczego?
8. Co polecasz robić w wakacje (oprócz czytania książek)?
9. Ulubiony aktor/aktorka i czemu?
10. Jaki jest Twój ulubiony książkowy bohater?
11. Ulubiona postać słodyczy?

Na zakończenie chciałabym wam podziękować za 20 obserwatorów w tak krótkim czasie. Jesteście niesamowicie. Może za jakiś miesiąc, półtora pojawi się jakiś konkurs? To wszystko zależy od was kochani ;) Pozdrawiam was i niech moc będzie z wami (w końcu jakoś trzeba wytrzymać ten tydzień w szkole).

PS. Najbliższa recenzja nie pojawi się szybko. Na pewno nie w tym tygodniu. Mam cały tydzień zawalony. Tylko w środę nie mam sprawdzianu, za to mam historię i fizykę, więc kartkówka/pytanie gwarantowane. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i trzymajcie kciuki żeby wszystkie sprawdziany były napisane na 5-6 ;)



sobota, 17 maja 2014

#11 Scarlett

Tytuł: Scarlett
Oryginalny tytuł: Scarlett
Autorka: Barbara Baraldi
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 336

Scarlett to zwyczajna dziewczyna z Cremony, która w dzień zakończenia roku szkolnego, a także w dzień kiedy Matteo wyznał jej miłość, dowiaduje się, że się przeprowadza. Nie ma nic do powiedzenia. Ojciec dostał lepszą ofertę pracy, to jest najważniejsze. Po przeprowadzce, Scarlett idzie do nowej szkoły, poznaje nowe przyjaciółki, Genzianę i Caterinę oraz przystojnego Umberto, który otwarcie pokazuje swoje zainteresowanie Scarlett. Podczas koncertu w szkole kapeli Dead Stones Scarlett krzyżuje swoje spojrzenie z olśniewającym, tajemniczym Mikaelem. Od tego momentu życie Scarlett staję się nie tylko piękniejsze, ale także cięższe, smutniejsze i pełne bólu.

Pierwsza włoska książka jaką przeczytałam. Miałam przy niej niezłą zabawę dzięki imionom stosowanym we Włoszech. Umberto, Matteo, Manuela, Livio, Lawinia, Eduardo. Czy tylko mnie to śmieszy? Zmieniając troszkę tor myślenia, książka od początku wydawała się cała o miłości. Cóż, nie myliłam się. Scarlett poznaje tajemniczego, przystojnego Mikaela, który po kilku rozmowach znika. Ona rozpacza. Nagle te znowu wraca i wyznaje, że jest z innego świata i nie powinien jej tego mówić, ale poświęcił się dla niej. Teraz ta jest przez niego w niebezpieczeństwie, a on próbuję ją chronić. Typowe? Jasne, że tak. Jednak ta książka miała coś w sobie, że była trochę inna. Nie wiem jaka pani Baraldi to zrobiła, ale typową książkę, przemieniła w szybko czytającą się, ciekawą książkę. Książkę nie przedstawia w  kółko miłości Scarlett do Mikaela i na odwrót. Pokazuje także problemy Scarlett z przyjaciółkami, zwłaszcza z Cat, a to wszystko przez Umberto. Pokazuje też relacje Scarlett z jej matką, Simoną, oraz z młodszym bratem, Marco, 
nazywanym przez nią pajączkiem lub Marcolinim (ale on tego nie lubił ;)). 

"Musisz walczyć o to, co kochasz! Tak w przyjaźni,
jak w miłości trzeba mieć odwagę."

Książka jest podzielona na jakieś 60 rozdziałów (+/-). Każdy ma 2-4 strony, w porywach do 6, dlatego łatwo i szybko się ją czyta. Oczywiście nie szybkość jest w książce ważna, ale chyba nikt z nas, książkoholików, nie lubi gdy książka jest napisana rozwlekłym pismem, prawda? Choć tutaj nie zawsze dzieją się jakieś bardzo ważne rzeczy, to i tak przyjemnie mi się czytało o widokach we Włoszech, o braciszku Scarlett oraz o nauczycielach w szkole św. Karola. Po przeczytaniu pierwszej części zaraz wzięłam się za drugą, choć nie skończyłam się ona nie wiadomo jak zaskakująco. 

Pani Baraldi wymyśliła naprawdę świetne postaci. Moja ulubiona to chyba Genziana, spokojna dziewczyna, żyjąca w zgodzie z naturą. Od najmłodszych lat przyjaźniła się z Cat, ale z otwartymi rękami powitała nową dziewczynę w szkole. Zawsze gdy robi herbatę używa własnych ziółek z ogródka, sama tworzy ich mieszanki. Samowystarczalność w 100%. Straciła matkę w młodym wieku, lecz pogodziła się z tym i teraz czerpie jak najwięcej z życia. Książka byłaby chyba ciekawsze gdyby połączyć Genzianę z kuzynem Mikaela, Vincenetem. Także niesamowicie przystojnym, tajemniczym, ale wyglądającym wprost groźnie chłopakiem. Ale obrotu zdarzeń nie zmienię, więc jedynie sobie mogę pogdybać. 

"Dorastać to znaczy popełniać błędy, 
ale nie można bać się żyć."

Zdecydowanie najlepsze części w książce to te, w których pojawia się Marcolino oraz Eduardo, bibliotekarz ze szkoły, który jest najlepszym przyjacielem Scarlett. Opisywane jest jak chodzi po bibliotece, głaszcze grzbiety książki, nagle wyciąga jedną i czytaj Scarlett cytaty idealne do jej życiowych sytuacji. Żałuję, że sama nie mam takiego bibliotekarza, bądź bibliotekarki w szkole. Dosłownie bym chyba stamtąd nie wychodziła. Marzenia marzeniami, ale wróćmy do rzeczywistości. Przekonałam się dzięki tej książce, że włoscy pisarze są naprawdę dobrzy. Na pewno sięgnę jeszcze kiedyś po jakąś włoską książkę, aby mieć już 100% pewność o tym. Jak na razie czytam książkę tej samej autorki, więc porównania nie mam. 

Podsumowując, książka mi się naprawdę podobała, choć przyznam, że były momenty kiedy myślałam, że czytam scenariusz do jakiejś Mody Na Sukces, ale zaraz książka się poprawiała i wszystko było znowu w porządku. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z twórczością włoskich pisarzy, polecam wam tą książkę. Idealny wybór by zapoznać się z tamtejszymi książkami dla młodzieży. A jeśli już czytaliście jakieś włoskie książki młodzieżowe lub nie, może mi coś polecicie? Jestem otwarta na każdą waszą propozycję :)
Ocena: 8/10

środa, 14 maja 2014

#Pierwszy Liebster Blog Award

Bardzo się cieszę, że dostałam zaproszenie do LBA od Wiktorii M (Dziękuję!) Pierwszy raz biorę w tym udział, więc może dlatego jestem taka podekscytowana :) To chyba nie ma co owijać w bawełnę tylko biorę się za odpowiedzi, prawda? Zaczynamy!

1. Gdyby świat miał być tylko w jednym kolorze, jaki byś wybrała?
Choć fioletowy to mój ulubiony kolor to chyba nie wybrałabym takiego tradycyjnego odcieniu. Mogłabym żyć w świecie z kolorem wrzosowym. Jest takim jasnym, spokojnym kolorem. Nadaje pomieszczeniu przytulności. Choć i tak żyłoby się trochę trudno z jednym kolorem na świecie.

2. Zgubiłaś się w lesie, nie masz przy sobie telefonu, jest noc, a najbliższa droga jest ok. 100 kilometrów od twojego położenia. Co robisz?
Na pewno nie będę krzyczeć. Jeszcze bym jakąś zwierzynę przyciągnęła, albo mordercę, albo pedofila... Lepiej po prostu nie krzyczeć. Na 100% bym panikowała, ale próbowała zachować zdrowy rozsądek. Do drogi nie dojdę. Chyba wspięłabym się na drzewo niczym Katniss i została tam na całą noc. Nic mnie tam nie dorwie i spokojnie poczekam do świtu. I kto mówi, że książki nie pomagają w życiu codzienny? :P

3. Jaka książka wpłynęła najbardziej na twój tok myślenia?
Trudne pytanie. Nie przeczytałam aż tylu książek, które by jakoś na mnie wpłynęły. Chyba wybierałabym pomiędzy "Charlie" a "Gwiazd Naszych Wina". Niestety dokładniejszego wyboru chyba nie dam rady dokonać.

4. Co robisz, gdy jesteś smutna? 
Oglądam seriale albo czytam książki. Wtedy mogę uciec od tej ponurej rzeczywistości, która mnie otacza i zagłębić się w świat moich ukochanych bohaterów. Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które jak są smutne to słuchają smutnych piosenek. Bez sensu według mnie. Czasem też próbuję wyprzeć z siebie to uczucie smutku żeby normalnie funkcjonować, ponieważ jak się smucę to nie mam jak robić większości rzeczy w tym uczyć się, a to nie wychodzi na dobre moim ocenom.

5. Masz możliwość przeprowadzenia się w dowolne miejsce na świecie. Jakie wybierasz i dlaczego?
Londyn. Tak się złożyło, że w tym roku miałam przyjemność pojechać do tego pięknego miasta. No cóż. Gdy tylko dopłynęliśmy promem do Anglii od razu zostałam oczarowana. Cudowne widoki. A jak przyjechaliśmy do Londynu to już się rozpuszczałam z zachwytu. Wszystkie miejsca, sklepy, szkoły, domy. Cudo. Nie wspominając o ludziach. "Przepraszam", "Dziękuję", "Miłego dnia", "W czym pomóc", "Do widzenia". A to wszystko nawet na ulicy! W porównaniu do Polski to Londyn to jest po prostu niebo. Mam nadzieję, że w przyszłości spełni się moje marzenie i będę mieszkać w Londynie, bardziej na obrzeżach, w pięknym domu :)

6. Możesz zadecydować o swoim wyglądzie. Zostajesz taka jaka jesteś, coś poprawiasz czy zupełnie się zmieniasz?   
Fajne pytanie. Sam wygląd... Na pewno nie zostaję jaka jestem, ale też bym się zupełnie nie zmieniła. Zmieniłabym chyba uda, brzuch, palce u rąk, brodę(właściwe "drugi podbródek") i oczywiście wzrost. A tak to chyba nic więcej.

7. Porwał cię zły czarnoksiężnik. Jeśli nie przejdziesz wyznaczonych przez niego prób będziesz musiała zostać z nim na wieki. Próbujesz swoich sił czy dobrowolnie się poddajesz?
Oryginalne pytanie. Oczywiście, że próbuję swoich sił. Nie jestem nie wiadomo jaką fajtłapą, więc może dałabym radę ;)

8. Co najbardziej się dla ciebie liczy: miłość, rodzina czy pieniądze?
Oczywiście, że rodzina.

9. Jakie są twoje plany na przyszłość?
Jak już mówiłam, wyjazd do Londynu, zamieszkanie tam i posiadanie własnej, malutkiej, ale przytulnej cukierni/kawiarni :)

10. Jaki film ostatnio oglądałaś?
Ostatnio to chyba Nietykalnych.

11. Który miesiąc jest twoim ulubionym i dlaczego?
Zdecydowanie maj. Czy może być piękniejszy miesiąc niż ten, w którym masz wiosnę, ale już czujesz mocno lato? Miesiąc od wystawienia ocen, ciepło, kwiaty kwitną. No okej, mam też wtedy urodziny(13.05) :P

Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie i teraz ja zaproszę parę osób :D
1. Aga 
2. Zuzia
3. http://dzieciemroku94.blogspot.com/
4. http://czytadlatetiisheri.blogspot.com/

Pytania:
1. Jesteś z przyjaciółką w ogromnym domu. Oglądacie film na piętrze. Nagle słyszycie odgłos otwierania drzwi frontowych i osoby mówiące w języku. Co robisz?
2. Ulubiona bohaterka/bohater z fantastyki i dlaczego.
3. Jakie ciasto mogłabyś jeść kilogramami?
4. Jaki film dał Ci do myślenia?
5. Masz do wyboru: zostać na Syberii przez 20lat i mieszkać w biednej wiosce w Afryce przez 20 lat. Co wybierasz? Uzasadnij.
6. Ulubione zwierzę i czemu akurat kot?
7. Czy kiedykolwiek miałaś swoją ukochaną roślinkę, o którą dbałaś dzień w dzień i się martwiłaś gdy zaczynała więdnąć itp?
8. Najlepszy smak herbaty to....
9. Masz do wybrania: 1000zł do wydania na książki lub 2000zł do wydania na wszystko poza książkami. co wybierasz?
10. Ulubiona pora roku i dlaczego?
11. Najlepsza rzecz do robienia w wakacje to....
12. Lubisz uprawiać sporty? Jak tak to jakie?

To chyba wszystko :D Podobały wam się odpowiedzi, pytania? Może chcecie jeszcze o coś mnie zapytać?

sobota, 10 maja 2014

#10 Bez mojej zgody

Tytuł: Bez mojej zgody
Tytuł oryginalny: My sister's keeper
Autorka: Jodi Picoult
Liczba stron: 463
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Książka opowiada o Annie, trzynastoletniej dziewczynce, która została poczęta aby utrzymywać jej siostrę, Kate, przy życiu, ponieważ jest chora na ostrą odmianę białaczki. Pewnego dnia Anna jednak idzie do adwokata i mówi, że chce wytoczyć proces rodzicom o to, że chce mieć kontrole nad własnym ciałem, że rodzice nie będą decydować za nią czy może oddać krew, szpik itp. A wszystko dzieje się w momencie kiedy jest planowany przeszczep nerki od Anny dla Kate. Chora na białaczkę dziewczyna jest o krok od śmierci, a Anna wytacza długo trwający proces. Jak to się dalej potoczy?

Zastanawiałam się jak napisać tą recenzje, bo najpierw oglądnęłam film, a potem sięgnęłam po książkę, ale i tak jestem mile zaskoczona. Trochę się męczyłam podczas czytania, bo wszystko było bardzo rozlegle napisane. Lubię jak w książka jest częściowo "życiowa", ale jak jest taka cała to potem zaczyna się to dla mnie robić męczące. A takie właśnie jest Bez Mojej Zgody. Ale tak, czy siak książką naprawdę bardzo ciekawa. W filmie właściwie wycieli chyba najlepszy, najciekawszy wątek, którym jest spotkanie dawnych kochanków, czyli Alexandra Campbella (adwokata Anny) oraz Julii Romano (kurator procesowy w sądzie, przydzielona do sprawy Anny). Były w tym wątku elementy do śmiechu, zagadkowe ale też poważne. Momenty, w których dawna miłość u nich powracała były chyba najlepsze w całej książce. Oczywiście nie żeby reszta książki była nudna. Cały pomysł na książkę to naprawdę dobra robota. Gratulacje dla pani Picoult. Jednak niektóre rzeczy by się pozmieniało, ale w większości książek tak jest.

Pełno osób się przewinęło przez tą historię. Moje ulubione postacie to Anna, którą bardzo dobrze rozumiem. W niektórych momentach nawet mogłam poczuć, ze pomyślałabym bądź zrobiła to samo co ona. Polubiłam także postać Jessego, starszy brat Anny i Kate, podpalacz, zaniedbywany przez rodziców, więc wyrósł na kogo wyrósł. Właściwie to przez całą książkę nie lubiłam rodziców tej trójki. Na pierwszym miejscu zawsze Kate. Anna to właściwie potrzebna tylko żeby Kate miało krew itp A Jesse? Po co on komu! Nie pomaga Kate, więc można go ignorować, zapomnieć, że on też należy do tej rodziny. Bardzo wkurzające. Rozumiem, że Kate jest chora na białaczkę, no ale innymi dziećmi też by się przydało zajmować, prawda? Wracając do postaci. Bardzo polubiłam wątek z Alexandrem oraz Julią, więc oni także należą do grupki najciekawszych postaci. Był jeszcze kochany Sędzia, pies przewodnik Alexandra. Świetny pies, choć wiedzcie, że Alexander nie jest ślepy. Nie, serio nie jest, to nie dlatego ma psa przewodnika, ale nie zdradzę wam więcej :)

Książka jest genialna, świetna, wzruszająca, a zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło i zmieniło sposób w jakim postrzegałam tą książkę. Moje serce po prostu stanęło i nie mogłam dalej czytać. Szok. Nie da się powiedzieć, że jest to książka łatwa, bo po prostu taka nie jest. Ale i tak bardzo gorąco wa ją polecam. Nawet jeśli oglądaliście już film to i tak ją sobie przeczytajcie, znajdziecie wiele "nowych" wątków oraz całkowicie szokujące zakończenie, które zapiera dech w piersi. Genialne. Książkę kupiłam w markecie, za 14,99zł, więc cena minimalna, jak za taką książkę :) Jeszcze raz wam gorąco polecam, a w mojej głowie zapewne na długo pozostanie i mam nadzieję, że za parę lat mi się przypomni ta świetna książka i może sięgnę po nią drugi raz :D

Ocena: 9,5/10

środa, 7 maja 2014

Coś innego, czyli: Jakim jestem czytelnikiem?


Wchodzę na blogger i widzę pełno nowych postów z tagiem "Jakim jestem czytelnikiem?". Czekałam, czekałam, aż nadszedł ten wielki moment. Także zostałam do tego zaproszona! Bardzo dziękuję Agnieszce z bloga Szeptem wśród książek :) Od momentu dostania tego zaproszenia zastanawiałam się jak to napisać. Czy jako jedną całość, czy w punktach i najważniejsze: Co tam napisać? Po dłuższych przemyśleniach wszystko stało się jasne, sięgnęłam po laptopa i tak właśnie powstał ten post. Czas na przejście do sedna. Przedstawiam wam punkty, w których przedstawię "Jaką jestem czytelniczką?" :)

1.Zacznijmy od tego czego nienawidzę. Audiobooki. Ja nie wiem kto to wymyślił, ale ten człowiek miał chyba coś nie po kolei w głowie. Chyba, że chciał wynaleźć coś na bezsenność to trafił w sedno. Raz w życiu zaczęłam czytać audiobooka. Słucham, słucham i nagle się rozglądam, i zastanawiam, czemu wszędzie jest tak ciemno i cicho? Wyszło na to, że gdzieś po 3 minutach słuchania tego badziewia (książka dobra, ale forma zła) zasnęłam i przespałam jakieś 30 minut, a filmik z youtube'a, z którego słuchałam audiobooka się skończył. Stanowczo mówię, więc NIE audiobookom.

2. Kocham patrzeć na moje domowe zbiory książek. Dotknąć je, przekartkować i poczuć, że są moje, tylko moje. Książki z bibliotek nie biorę często, ponieważ co chcę poczytać to kupuję. Z bibliotek biorę chyba tylko lektury, bo ich nie mam zamiaru mieć w domu (więcej szkoły w domu? Ktoś tu zwariował!). Od razu co do lektur. Przeczytałam wszystkie jakie miałam kiedykolwiek zadane. Nie rozumiem jedynie osób, które się "buntują" i nie czytają lektur. W końcu większość z nich to klasyki w Polsce, dlatego przydałoby się zapoznać z kilkoma z nich. I muszę przyznać, że niektóre z nich są naprawdę dobre(np. W pustyni i w puszczy, Skąpiec, Romeo i Julia), ale zdarzają się też słabe książki(np.Krzyżacy, Tajemniczy Ogród).

3. Kocham jeździć w długie trasy. Autobus, auto, pociąg, tramwaj. Wszystko jedno. Każdy z tych pojazdów jest idealny by poczytać. W trasie mam szanse się skupić mocno na książkę, ponieważ w domu jednak jak czytam, to kątem oka spoglądam na zamkniętego laptopa i ostatecznie pozostawiam książkę i lecę do laptopa. Niestety. Gdy jedzie się autobusem bądź tramwajem można zauważyć ludzi czytających książki. Nie wiem jak to jest u was, ale ja od razu się uśmiecham i przyznam, że zawsze próbuję jakoś dopatrzeć się tytułu danej książki c:

4. Czytając książki przeważnie nie słucham muzyki. Mogę jej słuchać tylko wtedy kiedy nie znam piosenek. Inaczej czytam, czytam, ale właściwie w głowie w kółko śpiewam utwór, który leci w tle, więc ostatecznie nic nie rozumiem z czytanej książki. Co do pozycji czytania, najlepiej mi jest pół leżeć bądź siedzieć, ale lekko zjechać w dół oparcia. Ma nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli ;)

5. Nie lubię czytać poezji. Po prostu jej nie rozumiem, a jak omawiamy jakiś wiersz na lekcji to jakaś udręka dla mnie. Zawsze się zastanawiam co taki autor wiersza mógł myśleć w chwili pisania swojego dzieła, ale nigdy jeszcze nie odkryłam tego. Wieczna zagadka jak dla mnie.

6. W domu posiadam ok. 40 nieprzeczytanych książek, ale i tak kupuję na każdy miesiąc min.3 nowe, bo to wyprzedaż, to tania książka, a to nowości. Nie da się oprzeć takim rzeczom. Na szczęście u mnie w domu tata tez uwielbia książki i lubi je kupować, więc podziela moją manię i chętnie kupuje mi nowe egzemplarze moich małych cudeniek :)
7. Nie potrafię czytać jednej książki dwa razy. Albo jeszcze takiej nie poznałam. Choć właściwie taką książką mógłby być genialny "Charlie", ale nie posiadam swojego egzemplarza jeszcze w domu. Tak czy siak, wracając, nie potrafię ich czytać po kilka razy, ponieważ nie ma to dla mnie trochę sensu. Wiem co się stanie. Ewentualnie mogę zauważyć jakieś nowe elementy, ale nic więcej. Czas zmarnowany, a moglibyśmy właśnie czytać inną książkę i zmniejszać ilość nieprzeczytanych dzieł.

8. Lubię jak bohaterzy umierają. Chyba, że bardzo się przywiązałam do bohatera. Ale i tak bardzo lubię ten motyw książkach. Zawsze dodaje im to takiego charakteru, pazura ahaha Jest jeszcze jeden motyw, który bardzo lubię-choroba. Gdy któryś z głównych bohaterów ma raka, nieuleczalną chorobę bądź coś innego bardzo mnie to ciekawy. Te wszystkie opisy zabiegów, leków i objawów. Jakoś to lubię. Choć przyznam, że czasami przeczytanie nazwy jakiejś choroby napisanej lekarskim językiem może zająć dużo czasu, ale i tak kocham te momenty.

9. Nigdy nie zaznaczam w książkach cytatów. Jak czytam książkę, skupiam się głównie na fabule choć na mniejszych elementach też. A jeśli książka jest naprawdę dobra to nie ma czasu na zaznaczanie cytatów, bo za bardzo wciąga. No i też to pisanie, wkładanie lub przyklejanie karteczek... jakoś mi się nie podoba ten pomysł. Nie lubię też zaginania/niszczenia książek... co ja piszę? Ja tego nienawidzę. Muszę się przyznać, że właśnie czytam książkę i pierwszy raz zagięłam grzbiet. Szczerze? Załamałam się. Może to dziwne, ale naprawdę mam zawał serca jak widzę, że zagięłam kartkę w książce, a jak zobaczę zagiętą w mojej książce okładkę to już szykujcie coś co mnie przytrzyma, bo dostaję napadów wściekłości. Naprawdę.

10. Książki pożyczam właściwie chyba tylko 3-4 zaufanym osobom. Innym nie ufam w sprawie książek, bo wiem, że mogą mi poniszczyć moje kochane dzieła. Pamiętam jak nocowałam jakieś 2 lata temu u koleżanki i się spytałam gdzie mam moją książkę, bo jej pożyczyłam. Szukała, szukała i w końcu znalazła gdzieś na dnie szafy. A do czego służyła ta książka? Do bycia zakładką dla drugiej książki! Szczęka mi opadła, pierwszy raz coś takiego widziałam. I mam nadzieję, że nigdy więcej czegoś takiego nie zobaczę. Może dramatyzuję, ale to naprawdę był koszmar dla mnie ahaha

11. Mam w domu 3 regały z książkami+moja półka na biurku. W wakacje kupiliśmy właśnie ten 3 i po 2 miesiąc był już zapchany i niestety cała rodzina cierpi na brak miejsca na książki :c Mogę tez wspomnieć, że mam wyjątkową, książkową rodzinę. Moja mama lubi czytać, tata, siostra, dziadek, ja i babcia. Jednak z babcią jest tak, że lubi czytać, ale nie czyta. Mówi, że jak zaczyna czytać książkę to potem nie śpi gdzieś przez 2-3 dni, bo musi za jednym razem przeczytać tą książkę, a każdy musi trochę spać. Trochę mi jej szkoda, że nie może czytać, ale fajnie, że potrafi się wciągnąć w każdą książkę :D
12. I ostatnie chyba. Moim ulubionym miejscem do czytania jest...(werble).... wanna! Od jakiś 8 miesiąc, za każdym razem jak biorę kąpiel(czyli codziennie) biorę ze sobą książkę do wanny. Ciepła woda, muzyka, książka... Czy może być coś lepszego? Często się zdarza, że siedzę tak długo, ze rodzice z salonu wołają z pytaniem czy się aby nie utopiłam w tej wannie. Ale dzięki temu mogę rozluźnić nie tylko ciało, ale też umysł po całym dniu ciężkiej roboty w szkole. To chyba mój ulubiony moment dnia, tuż po wschodzie i zachodzie słońca :)

Mam nadzieję, że ciekawostki z mojego czytelniczego życia się spodobały. Szczerze, nie sądziłam, że się aż tak bardzo rozpiszę. Ale było fajnie pisać takie rzeczy i nie raz się uśmiechnęłam. Zostałam zaproszona do tej genialnej zabawy, więc też chcę zaprosić kilka osób :) Mianowicie Gabrysię, Patrycję, Sylwię oraz Amelię :) To chyba byłoby tyle. A jakie wy macie nawyki? Możecie napisać, jestem ciekawa jak to u was wygląda :D



piątek, 2 maja 2014

#9 Look

Tytuł: Look
Tytuł oryginalny: The Look
Autorka: Sophia Bennett
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 355

Książka opowiada o Ted, chudej, wysokiej i przeciętnej dziewczynie, która pewnego dnia zostaje odkryta przez Simona, pracownika agencji Model City. Od tej pory życie Ted zaczyna się kręcić wokół modelingu. Jest niestety jeden problem. Starsza siostra Ted, Ava, zachorowała na raka.

Po Look sięgnęłam z powodu okładki. Może podzielacie moje zdanie, może nie, ale bardzo przypomina te z Pretty Little Liars. I z PLL było tak samo. Zaczęłam je czytać dzięki okładką i się nie zawiodłam. Jestem pewna, że nie zaczęłabym PLL gdyby w Polsce były takie okładki jak w Ameryce, czyli jedna laleczka Barbie (brzydka wyjątkowo), a w tle jakiś soczysty kolor. Okropne. Oczywiście nie oceniam książek po okładce, ale musicie przyznać, ze okładka to ważna część książki. Jeśli opis jest ciekawy to nie patrzymy na to, ale jeśli widzimy prześliczną okładkę, to czasem nawet nie czytamy opisu, tylko bierzemy i kupujemy. Mam nadzieje, ze rozumiecie co ma  na myśli :)

Książka wciągnęła mnie od pierwszego rozdziału. Tylko był jeden minus, który po prostu mnie poraził. Powiem od razu, że w tej książce jest wiele odnośników, ponieważ jest dużo słownictwa związanego z modelingiem i ogólnie światem mody, a nie każdy jest w tym biegły. Gdy były jakieś gry słów angielskich, też to tłumaczyli. Więc czemu musieli przetłumaczyć nazwisko Ted na polski?! Czytam, czytam, a tu nagle Ted PSTRĄG. Jej nazwisko. Poraziło mnie to. Czy naprawdę musieli to tłumaczyć? Przyznam, że nie lubię polskich książek, bo po paru się zraziłam, więc bardzo mi się nie spodobało, że przetłumaczyli nazwisko Ted.

"Wyglądam jak jajo przebrane za pirata."

Co chwilę się coś dzieje w tej książce, nie ma momentu na nudę. Nawet jeśli jest opis jak to siedzi w szkole to jest ciekawe. Ogólnie cała akcja rozgrywa się w Londynie, i jest to ode mnie wielki plus. I także, że w ksiązce jest wątek choroby Avy. Nie wiem czemu, ale lubię książki, w których ważnym wątkiem jest choroba jednej z głównych postaci. Tak więc choroba Avy była chyba moim ulubionym wątkiem. Oczywiście wchodzenie do świata modelek, fotografów i castingów przez Ted też było niezmiernie ciekawe i nawet uczące. Nauczyłam się tylu pojęć ze świata modelek oraz samych nazwisk i imion modele ilu nawet nie usłyszałam przez cały zeszły rok. Więc książka jest fascynująca oraz ucząca.Plus? Plus!

Czytając Look zastanawiałam się czy tak naprawdę wygląda świat modelek, ponieważ niektóre rzeczy były tam naprawdę chore. Ale miło jest dowiedzieć się czegoś nowego. Swoją drogą, w książce oczywiście nie zabrakło wątków miłosnych. Najbardziej lubię w parze Avę oraz Jessego, surfera z Kornwalii. Jesse nie opuścił Avy w najtrudniejszych momentach jej życia, czyli w czasie choroby. Nawet gdy Ava wyłysiała, wciąż ją kochał i mówił, że jest piękna. Mieć takiego chłopaka, marzenie. Tak czy siak, po tej książce dalej muszę szukać takiej, w której nie będzie wątku miłosnego, które są czasem bardzo denerwujące. Życzcie mi szczęścia w poszukiwaniach...

"Na zdjęciu wyglądałam jak klucha. Beztroska,
 szczęśliwa klucha. To moje ulubione zdjęcie.
Pozostanie ze mną na zawsze."

Jak czytałam książkę to właściwie marzyło mi się żeby takie coś też mnie spotkało. Będę sobie grać na ulicy i nagle ktoś mnie zauważy, da mi swoją wizytówkę z agencji modelek... Ale z moim wzrostem to niemożliwe. Niestety. Mogę się, więc dalej trzymać mojego planu z otworzeniem własnej cukierni w Londynie. Wracając do książki. Nie znalazłam tu postaci, która wkurzyłaby mnie nie wiadomo jak, że miałabym ochotę zamknąć książkę, wyrzucić przez okno i obrazić sie na cały świat. Czyli jest dobrze. Ze świata modelek oraz ich agentek, najbardziej polubiłam chyba Tinę, wesołą pełną energii dziewczynę, której Ted powinna wiele zawdzięczać, bo wyniosła ją bardzo wysoko. Tina nazywała Ted księżniczką, kochanie, skarbie, co bardzo mi się spodobało, ponieważ mam słabość do osób, które tak mówią, Tak już po prostu mam :)

Chyba czas na podsumowanie, nie sądzicie? Książka lekka, pisana językiem młodzieżowym, ale bez przekleństw oczywiście. Czyta się szybko, akcja cały czas, postacie są takie, że po prostu nie da się ich nie kochać. Całą książkę myślałam nad tym, że ta książka to świetny materiał na film, więc kto wie. Może kiedyś jakiś reżyser ją przeczyta i pomyśli to co ja oraz spełni moje marzenie o tym, by zobaczyć tę historię na wielkim ekranie? Kto wie, kto wie. Książkę mogę polecić chyba tylko dziewczyną, bo wątpie by chłopcy chcieli czytać o modelingu i rzeczach z tym związanych. Nie ważne dziewczyny czy interesujecie się modą czy nie, spokojnie możecie to przeczytać. Ja się tak bardzo nie interesuję, ale książka jest według mnie świetna i jestem wdzięczna Sophie, ze tyle się o tym nauczyłam. Więc brać i czytać oraz pamiętajcie:

"Carpe diem-chwytaj dzień!"

Ocena: 9,5/10