czwartek, 17 lipca 2014

#24 W pewnym teatrze lalek


Tytuł: W pewnym teatrze lalek
Autorka: Lidia Miś
Liczba stron: 125
Wydawnictwo: Dreams

Do teatru lalek przybywa nowa marionetka Perełka. Jest niedoświadczona i nigdy nie występowała na scenie. Do roli aktorki pomagają jej przygotować się nowi przyjaciele: Kamilla, Babcia, Miś i Kaczka. Plejada marionetek, jawajek i pacynek wiedzie na pozór beztroskie życie, co rusz wcielając się w nowe kreacje. Okazuje się jednak, że aktorstwo niesie ze sobą wiele wyzwań, a teatr jest czymś więcej niż pracą – jest całym ich światem!

Nie byłam pewna czy mi się spodoba ta książka. W końcu jest dla dzieci... A właściwie nie tylko. Co sprawia, że jest dostępna dla ludzi w różnym wieku? Już mówię.

Książka opowiada o krótkiej, jednak pełnej wrażeń przygodzie Perełki w teatrze. Laleczka została wykonana i od razu wysłana do teatru, bez doświadczenia. Perełka musi się nauczyć teraz jak okazywać emocje, jak je rozróżniać oraz odnaleźć siebie. Książka o lalkach, ale chyba nawiązuje też do naszego normalnego świata. Perełka nie może odnaleźć siebie, ponieważ jest zajęta udawaniem kogoś innego w spektaklach w teatrze. Zdaje mi się, że dużo aktorów tak ma, że po długim kręceniu filmu, wcielaniu się w daną postać, nie mogą się otrząsnąć i przypomnieć sobie kim są. 

Perełka była nieporadną lalką. W teatrze trzeba pokazywać uczucia za pomocą gestów lub mimiki twarzy, a ona tego nie potrafiła. Kamilla oraz Babcia próbowały ją tego nauczyć jednak szło jej to bardzo opornie. Musiała ćwiczyć godzinami, nie wspominając o tym, że przecież co dwa dni grała kogoś w innego w rożnych spektaklach. 

Ta książka ma naprawdę wielkie przesłanie. Oprócz pokazania jacy jesteśmy czasem zagubieni w sobie oraz jak nie umiemy okazywać uczuć została przedstawiona jeszcze jedna ważna dla nas rzecz. W teatrze, gdy lalka się jakoś lekko potłucze lub coś będzie z nią nie tak jest dawana ona na wymianę. Jednak lalka odpada, druga, nowa wchodzi do gry. Mamy tutaj przedstawione odchodzenie ludzi. Nasi bliscy czasami nas opuszczają. Czasem odchodzą do krainy wiecznego spokoju, a czasem wyjeżdżają na długi czas. Każda z tych rzeczy nas boli, w sercu czujemy jakąś pustkę. Ja odczułam to już nie raz w moim krótkim życiu i wiem jakie to jest okropne uczucie. Nawet po wielu latach, gdy nam się przypomni to zdarzenie, wciąż czujemy ten ból.

Książka dla dzieci, ale wątków miłosnych tutaj nie zabrakło. Najważniejszym z nich jest miłość Misia do Perełki i wzajemnie. Choć jest to piękna, laleczkowo-pluszaczkowa miłość wydaje mi się trochę... hmmm... dziwna? Absurdalna? Jakiegokolwiek wyrazu by nie podać, chyba dla każdego związek lalki i misia może wydawać się dziwny. Zrozumiem jeszcze lalkę z lalką lub misia z misiem. ale lalka i miś? Trzeba jednak przyznać, że to połączenie odbiera się w książce jako romantyczne i ciekawe.

Książka naprawdę mi się spodobała. Charakteru dodały jej piękne rysunki zamieszczone na każdej stronie książki. Są idealne naprawdę. Dopracowane w każdym, nawet najmniejszym szczególe. 

W pewnym teatrze lalek mogę polecić każdemu. Jeśli macie już swoje dzieci, w wieku ok.5-6 lat. Przeczytajcie im to, niech zobaczą jaka ta historia jest piękna i jak wiele mogą się z niej nauczyć. Młodsi i starsi też oczywiście mogą, ba!, nawet powinni to przeczytać. Ta książka wyprowadziła mnie z błędu, że nawet książka która została napisana głównie dla dzieci, może być powiązana z moim dzisiejszym życiem lub nawet moją daleką przyszłością. Piękna książka.

Ocena: 10/10

_________________________________________

Czas na krótkie ogłoszenie. Jutro wyjeżdżam na wieś na 3 tygodnie, czyli do 8 sierpnia. Książki będę czytać oczywiście, ale jak to będzie z dodawaniem recenzji to nie wiem, ponieważ tamtejszy internet nie powala swoją szybkością. Właściwie to cud jeśli uda mi się załadować w ogóle jakąś stronę, ale mniejsza z tym. Będę walczyć z nim żebyście mogli czytać moje recenzje podczas wyjazdu. Za to od 9 do 20 sierpnia będę na obozie w Bułgarii, więc przez ten czas na pewno nie będę dodawać recenzji ani czytać książek. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie :) Pozdrawiam!

niedziela, 13 lipca 2014

#23 Truskawkowe Pola

Tytuł: Truskawkowe Pola
Autor: Jordi Sierra i Fabra
Liczba stron: 176
Wydawnictwo: Akapit 

Historia zaczyna się w szpitalu o godzinie 6, kiedy to przyjeżdża tam Luciana, która w ostatnią noc wzięła tabletki żeby się lepiej zabawić. Jej organizm nie przyjął tych tabletek i dziewczyna dostała wysokiej gorączki. Ostatecznie wpada w śpiączkę, a lekarze walczą o to żeby się obudziła. Ale nie tylko lekarze. Luciana w tamtą noc była z 4 przyjaciół, którzy także brali owe tabletki jednak im się nic nie stało. Aby uratować Lucianę muszą znaleźć dilera, od którego dostali pastylki i kupić kolejną by lekarze mogli ją zbadać i pomóc Lucianie. Czy im się to uda?

Książkę pożyczyłam od koleżanki, ponieważ powiedziała, że jest o narkotykach, a ja taką tematykę lubię. Niby książka skupiała się na narkotykach, ale także na życiu. Mogłabym chyba powiedzieć, że bardziej na życiu niż na narkotykach.

Akcja książki dzieje się w ciągu jednego dnia. Patrząc na to ile się tam działo, zdaje mi się niemożliwe, żeby takie rzeczy działy się dokładnie przez 13 godzin. Książka porusza ważne tematy, o których niektórzy młodzi ludzie nie mają pojęcia, a powinni. Niektórzy nie zdają sobie sprawy jaką zabójczą bronią są narkotyki, które dla nich są po prostu dodatkiem do zabawy. Ja osobiście nie mam zamiaru ani razu próbować narkotyków, ponieważ staram się dbać o moje życie. Nawet myślenie, że 'jak raz wezmę na spróbowanie to się nic nie stanie' jest głupie. Możemy popatrzeć tutaj na Lucianę, która właśnie 'próbowała pierwszy raz' i jak to się skończyło? Śpiączką. Mam nadzieję, że jesteście na tyle mądrzy, że nie myślicie nawet o próbowaniu tych substancji.

"Jeśli odlecisz za daleko, możesz połamać skrzydła."

Książka jest cienka, lekka, ale niestety nudnawa dla mnie. Akcja dzieje się powoli, chociaż wszystko mieści się w 13 godzinach. Sądzę, że autor nie umiał wykorzystać niektórych momentów. Był dobry pomysł na akcje, ale nie umiał jej napisać tak by była ciekawa. Wychodziła powolna, nudna, życiowa historia. Nie brzmi to dobrze, prawda?

Szczerze wam powiem, że nie za bardzo rozumiem co ma tytuł książki do jej tematyki. Na początku mamy przytoczone słowa John'a Lennon'a, które zawierają właśnie te dwa słowa, ale jakoś nie do końca to rozumiem. Może to po prostu zbyt mądre dla mojego piętnastoletniego mózgu? Jest to dla mnie wielką zagadką, której chyba nigdy nie rozwiążę.

Choć Truskawkowe Pola są książką, która nas czegoś uczy nie daje nam ona powodu do głębszych refleksji. Myślimy o tych sprawach w czasie czytania, ale po odłożeniu książki czułam zawód i nic więcej. Trochę mi smutno z tego powodu, ponieważ pokładałam w tej książce wielkie nadzieje, a niestety nic dobrego z niej nie wyszło.

"Moim przeciwnikiem jest śmierć."

Sądzę, że nie mam co się dalej rozpisywać, bo tylko bym krytykowała tą książkę, a myślę, że już zobaczyliście, że mi się nie spodobała. Podsumowując, jeśli macie ochotę na ciekawą książkę z tematyką narkotyków to nie polecam tej książki. Chyba nikomu nie polecę tej książki, ponieważ to marnotrawstwo czasu, a przecież my książkoholicy mamy wiele ciekawszych książek do przeczytania, prawda? :)

Ocena: 3/10

czwartek, 10 lipca 2014

#22 Rywalki

Tytuł: Rywalki
Tytuł Oryginalny: The Selection
Autorka: Kiera Cass
Liczba stron: 333
Wydawnictwo: Jaguar

O książce jest od dawna głośno, a gdy w moje ręce wpadł jeden z egzemplarzy czułam się bosko. Naprawdę. Od dawna miałam wielką ochotę na przeczytanie tej książki, a oto parę dni temu nadarzyła się okazja. Nie ukrywam, że książkę traktowałam z nabożnością. Okładka jest piękna, chyba moja ulubiona ze wszystkich książek jakie czytałam. Piszę o jej zewnętrznych cechach, ale jaka jest w środku? Zobaczmy.

America jest obywatelką Illei. Jest Piątka, więc nie należy do najbogatszych. Ma czwórkę rodzeństwa i każdy z nich maluje, śpiewa bądź rzeźbi aby rodzina miała co jeść. Pewnego razu Ami dostaje list, w którym jest napisane, że może się zgłosić do Eliminacji, z których zostanie wyłoniona księżniczka dla księcia Maxona, a tym samym, przyszła królowa. Dziewczynę nie pociąga ten konkurs, ponieważ ma już swojego wybrana. Problem jest taki, że związek jest ukrywany przed wszystkimi, a matka Ami każę jej się zgłosić, ponieważ będzie to szansa dla jej rodziny na zarobek. Dziewczyna która wygra Eliminacje zostanie wraz z rodziną przeniesiona na poziom Jedynek i zamieszkają w Pałacu. America kwalifikuje się do Eliminacji, ale teraz musi się zmierzyć aż z 34 dziewczętami. Czy podoła zadaniu i wygra serce księcia oraz koronę królestwa?

"Czasami, aby coś ukryć, najlepiej robić to na oczach wszystkich"

Nie ukrywam, że aż do przyjazdu Ami do pałacu książka mi się nie podoba. Szczerze to przez to, że była podobna do Igrzysk Śmierci. Biedna dziewczyna, zostaje wylosowana i musi brać udział w konkursie, a na dodatek nie lubi osoby(choć nawet jej nie zna), z którą musi współpracować. I pytanie, czy mówię teraz o Igrzysk czy o Rywalkach? Początek polega na tym samym, ale środek? Całkiem inny.

Książka mnie oczarowała. Książki przeważnie przeżywam wewnętrznie. Na przykład nie uśmiecham się fizycznie, ale bardziej psychicznie. Jednak Rywalki to zmieniły. Nawet podczas jazdy autobusem i czytaniu Rywalek buzia mi się otwierała ze zdziwienia co tam się dzieje! A sceny z księciem Maxonem wywoływały uśmiech i nie tylko... :)

Ami jest osobą, którą lubię a zarazem nienawidzę. W niektórych momentach po prostu nie umie się zachować co jest irytujące. Potrafi jednak pokazać też swoją dobrą stronę przez co przestaję się na nią złościć. Za to książę Maxon... Cóż powiedzieć, ubóstwiam go! Przystojny, miły, czarujący, potrafi zająć się dziewczyną, opiekuńczy, dżentelmen... wymieniać więcej? Chyba nie trzeba żebyście już wiedziały, że jest ideałem dla każdej dziewczyny :) Może nie potrafi sobie czasem radzić w sprawach biznesowych królestwa, ale ta mała wada zanika wśród jego dobrych cech. 

"W większości przypadków, kiedy kobieta płacze, wcale nie chce, żeby ktoś rozwiązał jej problem. Chce tylko usłyszeć, że wszystko będzie w porządku."

Książkę po prostu połknęłam. Czyta się jak tak szybko, że jestem zdziwiona. To tak jakbyśmy oglądali reality show-kto odpadnie, kto zostanie, kto komu zaraz przyłoży, a kto zostanie przyłapany w niezręcznej sytuacji? Kiera Cass umieściła to wszystko w jednej książce i to na dodatek w świecie królewskim. Piękniej być nie mogło.

Reasumując, książka jest idealna dla każdej nastolatki. Nie musicie lubić księżniczek by to przeczytać. Ale gwarantuję, ze po tej lekturze je polubicie. Pochłonie was świat sukien, bankietów i rywalizacji. W książce wszystko jest idealne. Nie ma niedociągnięć, dziwnego zakończenia lub pustych, niepotrzebnych postaci. Każdy ma swoją role i miejsce. Ta pozycja was oczaruje, wierzcie mi :)

Ocena: 9,5/10 (-0,5 za to podobieństwo do Igrzysk Śmierci :c)

poniedziałek, 7 lipca 2014

#21 Pozory Mylą


Tytuł: The Lying Game. Pozory Mylą
Tytuł Oryginalny: The Lying Game. Two Truths and a Lie
Autorka: Sara Shepard
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Otwarte

Kolejna część The Lying Game, która powstała spod pióra pani Shepard. Po ostatniej szokującej scenie z Nigdy Przenigdy każdy się zapewne zastanawiał co z Thayerem. Czy zabił Sutton i wie kim naprawdę jest 'nowa' Sutton'? Tyle pytań zostało w głowie po najlepszej jak na razie części z tego cyklu. Miałam nadzieję, że ta będzie równie dobra lub nawet lepsza. Jak się okazało była...
Ciekawi co dalej? No to zachęcam do czytania całej recenzji ;)

Emma boryka się z kolejnymi problemami, które niesie za sobą śmierć jej siostry bliźniaczki i życie jej życiem. Po pojawieniu się Thayera w sypialni Emmy policja zadaje wiele pytań. Jak to możliwe, że szukany Thayer Vega pojawia się po długiej nieobecności i to jeszcze w sypialni Sutton, która i tak już jest na celowniku policji? Co wyniknie z powrotu Thayera?

Czułam wielki niedosyt po ostatniej części TLG. Wyczekiwałam premiery, ale za książkę mogłam się zabrać niestety dopiero w zeszły piątek. Po dwóch dniach książkę skończyłam i ... no cóż, byłam zawiedziona. Autorka miała naprawdę wiele możliwości jak rozwinąć wątek z Thayerem. Niestety, wybrała chyba najgorszą drogę. Niby książkę czyta się z ciekawością co dalej się potoczy, czy w końcu zacznie się dziać coś ciekawszego? Czy zbliżamy się już do wielkiego punktu kulminacyjnego? Tego właśnie brakowało w tej książce. Wielkiego punktu akcji.

Bohaterzy są stali. Mamy tutaj tylko więcej postaci Thayera, którym jestem zauroczona. Co z tego, że jest podejrzany o morderstwo skoro i tak nie traci na tym swojego uroku osobistego? W pewnych momentach nawet żal było mi tego chłopaka, ale sam sobie zgotował taki los. 

Uwaga! Nagroda dla największej jędzy w całej historii książek dostaje *werble* Laurel! Gratuluje, obyś dalej była taką jędzą, że ktoś Cię w końcu zabije. Nie trawię jej. Jak można być takim wrednym na każdym kroku? Szczerze jej nienawidzę i życzę jej jak najgorzej. Jak tylko widzę wzmiankę o niej w książce to już zaczyna się we mnie gotować, ugh...

Odczucia w czasie książki były naprawdę pozytywne. Ale zakończenie? Sara chyba nie miała pomysłu to użyła czegoś co już było w tej serii. Wielka szkoda.

Podsumowując, o książce nie ma za wiele co mówić. Jestem zawiedziona, ale pokładam nadzieję w 4 części (ktoś wie kiedy ma wyjść?). Lekka, ale mało informacji wniosła w sprawie śmierci Sutton. Jeśli zaczęliście już czytać TLG to jak najbardziej polecam (najlepsze są wspomnienia Sutton, ale z nimi są chyba tylko 3-4 rozdziały) aby poznać trochę Thayera i zostać oczarowanym przez niego tak jak ja :)

Ocena: 6/10

Czas na pierwszą reklamę w czasie istnienia mojego bloga!
Jeśli już jesteście na moim blogu to zakładam, że lubicie książki i czytać recenzje o nich. Dlatego zachęcam was do zajrzenia na bloga naszej nowej bloggerki (mojej Agatki) Halahhi i :3 Mam nadzieję, że spodobają wam się jej recenzje oraz jej styl pisania. Polecam, Ania a! :)

środa, 2 lipca 2014

#20 Szukając Alaski

Tytuł: Szukając Alaski
Tytuł oryginalny: Looking For Alaska
Autor: John Green
Liczba stron: 315
Wydawnictwo: Bukowy Las

Kolejna książka wielkiego Johna Greena. Kto go dzisiaj nie zna? Autor pięknego i wzruszającego Gwiazd Naszych Wina. Było mi dane (dziękuję biblioteko) przeczytać kolejną książkę tego autora, czyli Szukając Alaski. Najbardziej lubię z jego twórczości Papierowe Miasta, choć nie czytałam jeszcze 19 razy Katherine. Liczyłam, że będzie to kolejna głęboka, ciekawa książka z przekazem. Będę mogła coś przenieść z tej książki do życia. I jak wyszło? Już wam mówię.

Szukając Alaski opowiada o Milesie-chudym, słabym, chłopcu, który nie ma przyjaciół. Postanawia wyjechać do Culver Creek, czyli szkoły z internatem. Tam poznaje Pułkownika, Takumiego oraz Alaskę, która jest czarującą, miłą, zagubioną dziewczyną. Miles przyjechał do Culver Creek w celu znalezienia Wielkiego Być Może. Czy go odnajdzie?

"Gdyby ludzie byli deszczem, to ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą."

Książkę czytało mi się bardzo miło, szybko. To naprawdę lekka pozycja. John Green ponownie pokazuje, że swobodnie posługuje się slangiem młodzieży, który wplątuje w książkę żeby była bardziej realistyczna. Jest to wielki plus dla książki, gdyż wątpię by para nastolatków w wieku ok.17 lat nie przeklinała. To by było dziwne. 

Książka jest podzielona na przed i po. Pomiędzy nimi jest punkt kulminacyjny, który mnie tak mocno zszokował, że musiałam na chwilkę odłożyć książkę i się ocknąć. Świetny pomysł na książkę. Jednak porównując ją do 2 poprzednich książek, muszę powiedzieć, że jest troszkę słaba. Nie znalazłam w niej nic co mogłabym przenieść do swojego życia lub zapamiętać jako ciekawą radę. Nic a nic. Był jakiś życiowy wykład, ale nie mogłam w nim nic znaleźć co mogłabym przenieść do życia. Szkoda.

"Oto właśnie jest strach: zgubiłem coś ważnego i nie potrafię tego odnaleźć, choć tak bardzo tego potrzebuję. To jest strach podobny do tego, którego doświadczyłby ktoś kto zgubił okulary i poszedł do optyka, a tam powiedzieli mu, że na świecie zabrakło okularów i będzie musiał radzić sobie bez nich."

Postacie są naprawdę genialne, choć zdarzało się, że Alaska mnie irytowała. Raz miła raz nie chcę gadać. Raz rozpiera ją energia raz jest zła i nie chce zdradzić powodu. Lekko denerwujące zachowanie. Ale moją ulubioną postacią jest chyba Lara-dziewczyna z Rumunii, która z czasem dołącza do paczki. Jest naprawdę miła i nawet jej kaleczenie języka jest kochane. Jestem oczarowana tą postacią, choć miała też swoje małe grzeszki ;)

Przez cały rok Alaska, Klucha(Miles), Pułkownik i Takumi wymyślają różne kawały, które można zrobić dyrektorowi lub grupie bogatych, nadętych czubków. Kawały są tak wymyśle, że nikt normalny by ich chyba nie wymyślił. Z niektórych nie dało się po prostu nie śmiać. 

"Wykorzystujesz przeszłość, aby uciec od teraźniejszości."

Reasumując, książka jest wartą przeczytania pozycją. Może nie dla samego przesłania, ale dla poczytania o grupie przyjaciół robiących kawały, którzy się do siebie zbliżają. Lekka, czyli idealna na wakacje. Nie jest najlepszą książką pana Greena, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Ciekawie było poznać bohaterów oraz ich wyjątkowe życie. Polecam ją wszystkim, ale sądzę, że najbardziej przypadnie płci pięknej ;)

Ocena: 8/10