wtorek, 28 października 2014

#40 English Matters #49

Jak tylko zobaczyłam na Facebooku Colorful Media, że najnowszy numer będzie z artykułem o Sherlocku i Benedict'cie po prostu oszalałam. Od razu pobiegłam pochwalić się rodzicom (w jakim celu nie wiem), ale powiedzieli, że akurat trafili w moje gusta. Dokładnie. Jestem wielka fanką Sherlocka, książek, serialu jak i samych aktorów tam występujących. Więc tylko czekałam aż ten numer pojawi się w mojej skrzynce i będę mogła się za niego od razu zabrać. A jakie wrażenie na mnie wywarł ten numer EM? Przeanalizujmy to.

Zaczynamy czasopismo od horoskopu. Przeczytałam tylko swój, ponieważ nie lubię tego typu rzeczy. Następne strony zajmują dwa najlepsze artykuły: o Sherlocku i o Benedict'cie. W artykule o Cumberbatchu mamy opisaną jego rodzinę, początki kariery, jego sytuacje aktorską teraz oraz jego ukochanych fanów. Nawet przytoczono parę cytatów na temat Benedicta. Artykuł bardzo ciekawy.
W części o Sherlocku mamy opisaną wyjątkowość tego serialu, postacie oraz aktorów grających w ten serii. Byłam oczarowana tekstem. Jak autorka wychwalała aktorów, wątki, drobne detale. Idealnie przeanalizowała wszystko, niczym Sherlock :D

Następnie bym ciekawy wywiad z autorem książki o USA. Mamy to opisane różnice pomiędzy Polską a Stanami i ogólne opowiadanie o książce. Sama chętnie bym ją przeczytała :) Jeśli was interesuję o jakiej książce mówię, oto tytuł: "Wałkowanie Ameryki" Marek Wałkuski.

Kolejny artykuł jest na temat vlogów. Po nagłówku od razu się "napaliłam". Liczyłam na teksty o wielkich vlogerach, jak  PewDiePie oraz wszyscy brytyjscy Youtuberzy (Zoella,Troy Sivian,Tyler Oakley itp). A co zastałam? Steve Ford, Rachel's English, Anglo-Link. Kim oni są? Chyba chodziło tutaj o vlogerów, którzy nauczą nas angielskiego, ale sądzę, że bez sensu oglądać takich co uczą tylko języka i nic więcej. Lepiej oglądać, według mnie, kogoś ciekawego np. PewDiePie (przepraszam, ale ostatnio dużo go oglądam :)) i przez zabawę uczyć się języka. Ale to moje zdanie.

Następny artykuł, brzydko mówiąc, rozwalił mnie. Tematyka? Emerytura w UK. Ja rozumiem, że ta gazeta ma nas uczyć języka i też zapoznać nas z krajami anglojęzycznymi, ale serio? Emerytura? Sądzę, że większość osób czytających magazyn to osoby młode, chodzące jeszcze do szkoły. Ja mimo, że słówka były potłumaczone dalej nie rozumiałam tekstu.

W tym numerze moją uwagę przykuły jeszcze dwa artykuły. Ten o Pekinie. Świetnie napisany. Autorka zawarła opis krajobrazu, najważniejszych zabytków, jedzenia, rozrywki i ludzi. Aż miałam ochotę na podróż w to odległe miejsce. 
Drugim artykułem było telefonowanie po angielsku. Mieliśmy 3 przykładowe rozmowy. Tekst przyjemny, a co najważniejsze, był napisany językiem codziennym, czyli potocznym. Były tam skróty, slang itp. Podobało mi się to :)

Podsumowując, zawiodłam się trochę na tym numerze, mimo kilku fajnych artykułów (zwłaszcza tego o Benedict'cie) to i tak trochę mi smutno. Zawsze mi się przyjemnie czytało EM, a tym razem było trochę gorzej. Ale i tak się nie poddaję i niedługo sięgam po nowe wydanie specjalne tylko dla kobiet. Zapowiada się ciekawie. A ten numer polecam na pewno wszystkim Sherlockians :) Miłego czytania!

Za możliwość przeczytania o ukochanym serialu dziękuję Wydawnictwu Colorful Media :)

niedziela, 19 października 2014

#39 Wspomnienia w kolorze sepii

Tytuł: Wspomnienia w kolorze sepii
Autor: Anna J. Szepielak
Liczba stron: 444
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

W ostatnim czasie Joannie nie powodziło się najlepiej: choroba ojca, utrata pracy, rozstanie z narzeczonym i dziwne, regularnie powracające sny... Życie w małym miasteczku nad Czarnym Potokiem, gdzie wszyscy się znają, też nie zawsze jest proste. Mimo to kobieta każdego dnia stara się udowodnić sobie i światu, że doskonale nad wszystkim panuje. 

Jedyną rzeczą, jakiej pragnie, jest spokój. Spokój, który próbuje zburzyć pewien tajemniczy Filip... 

Sposobem na oderwanie się od codziennych problemów jest nowa pasja Joanny. Tworząc drzewo genealogiczne i przeglądając pamiątki rodzinne, trafia ona na starą fotografię babci urodzonej we Lwowie. To fascynujące odkrycie stanie się początkiem nostalgicznej podróży w rodzinną przeszłość. Będzie w niej wszystko: wojna, miłość, zdrada, szczęście, tragedie i cudowne ocalenia... 

Po krótkim opisie możemy stwierdzić, że ostatnimi czasy Joanne całkowicie szczęście. Często się tak zdarza, że pewna rzecz zapoczątkowuje serię złych wydarzeń. Takie jest życie. Ale kiedy to się zmieni w życiu Joanny? Na pewno po poznaniu Filipa oraz po rozpoczęciu szperania w rodzinnych dokumentach, zdjęciach i pamiątkach.

Zacznę od moich oczekiwań co do tej książki. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to, że książka jest polskiej autorki. A jakie mam zdanie o polskich autorach? Marne. Jednak dzięki Naszej Księgarni coraz bardziej się do nich przekonuję. Zaczęłam od Herbaty z Jaśminem autorstwa Agnieszki Gil, a teraz przyszedł czas na Wspomnienia w kolorze sepii Pani Szepielak. I wiecie co wam powiem? Porównując te dwie książki, Wspomnienia... są o wiele lepsze. A dlaczego? Już przedstawiam.

Pod lupę bierzemy fabułę. Niby prosta: niepowodzenia, tajemniczy facet, który wszystko ma odkręcić. Ale mamy jeden element, który całkowicie zmienia książkę. A właściwie dwa elementy. Mówię tu o grzebaniu w korzeniach rodzinnych oraz o dwóch wątkach, historiach, nie wiem jak to nazwać. Chodzi o to, że mamy kawałek z życia Joanny w 2013, czyli teraźniejszości, a chwilę potem znajdujemy się we Lwowie w 1922 roku! Nie dość, że śledzimy losy Asi to jeszcze jej babci, prababci, a nawet praprababci! To nadało tej książce wyjątkowości.

Jeszcze jedna rzecz co do fabuły. Wspominałam przed chwilą o nim, ale rozwinę to. Mowa tutaj o poszukiwaniach przeszłości rodziny. Gdy czytamy o szperaniu Asi w dokumentach, przeszukiwaniu for internetowych na ten temat, to aż ma się ochotę samemu pogrzebać w rodzinnych rzeczach żeby dowiedzieć się czegoś nowego. Może znajdziemy jakąś rodzinną tajemnicę, albo zaginionego człona rodziny? Ja chętnie bym zrobiła takie poszukiwania, ale wiecie co mnie odpycha? To, że musiałabym grzebać po piwnicach, strychach itp. Nie dość, że wszystko jest tam zawsze zagracone, więc powodzenia w poszukiwaniach to na dodatek Joanna wspomina, że zajmuje to bardzo dużo czasu. A niestety tego mi właśnie ostatnio brakuje-wolnego czasu.

Poruszę teraz postacie. Każda jest bardzo szczegółowo opisana, koleżanki Joanny, które zawsze wywęszą tajemnice, Filip, który zawsze przypadkowo trafia na Asię, a nawet sąsiedzi, których plotkowanie to chyba rola życiowa. W książce najbardziej mnie śmieszyły właśnie te wszystkie starsze panie i panowie, którzy całymi dniami plotkowali, a to w spożywczaku, pod kościołem, na ulicy, w lesie. Wszędzie po prostu gdzie się tylko da. W codziennym życiu też łatwo znaleźć takie osoby. Nie tylko na wsi, ale czasem też zdarzają się takie osiedla w wielkich miastach. Bogu dzięki, ja nie mieszkam na takim osiedlu i każdy zajmuje się swoimi sprawami, a nie wtyka nosa w cudze życie.

Same plusy w tej książce, nie? Jednak podczas czytania odnalazłam dwa minusy. Pierwszy jest taki, że nie wiem czy to autorka czy korekta czy co, ale w książce są problemy kiedy stosować "z", a kiedy "ze". Wiem, że jeśli jest opisywana sytuacja z XX wieku to może wtedy się mówiło inaczej, ale jak widzę, że w 2013 roku, ktoś ma z tym problem to po prostu serce ściska z żalu nad tą osobą, która nie umie się posługiwać tymi słowami. Drugi minus- nie rozumiem ogólnie czemu tak późno go odkryłam, ale to mnie po prostu z szokowało. Każdy kto czyta książki czasem wpadnie na literówkę. W książce można to przeboleć, bo przecież w natłoku słów, jedno może umsknąć. Ale na okładce? Może przesadzam, ale to już szczyt wszystkiego chyba. Zdawało mi się zawsze, że okładki się dokładnie przegląda pod kątem błędów itp., ale może tym razem ktoś to ominął (Jak?!). Na zdjęciu na początku recenzji widzicie przód okładki i napis "Wspomnienia w kolorze sepii". Wszystko jest ok. Ale jeśli popatrzymy na grzbiet... "WSPOMNIENA..." Sami zobaczcie:


Nic dodać, nic ująć.

Podsumowując, mimo jednego małego niedociągnięci i drugiego wielkiego to książka jest naprawdę dobra. Może nie wciąga od pierwszych stron, ale parę rozdziałów i przepadamy. Akcja nie jest może zbyt szybka, ale poszukiwania Joanny wciągają. Mogę ją polecić chyba każdemu, dosłownie każdemu. Nastolatki, dorośli, kobiety i no, ok. Może mężczyznom to nie podejdzie, ale kobiety na pewno zostaną oczarowane tą książką. Z chęcią zapoznam się z pozostałymi książkami pani Szepielak, więc możecie wyczekiwać recenzji :)

Ocena: 9/10

Za wciągnięcie się w poszukiwanie przeszłości rodziny Joanny dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia :)



poniedziałek, 13 października 2014

#38 English Matters-wydanie specjalne Fashion

Po moim pierwszym English Matters bardzo się ucieszyłam z tego, że od razu mogę się zabrać za wydanie specjalne. Zwykłe wydanie mi się bardzo podobało, a Fashion nie było gorsze. Pochłonęłam bardzo szybko, ale jakoś nie mogłam się zebrać na recenzję (ostatnio nie mam jakoś weny, przepraszam. Ale książki i gazety czytam, więc materiały do recenzji są). Jeśli ktoś pierwszy raz słyszy o English Matters to po krótce przedstawiam. Gazetka jest cała napisana w języku angielskim. W tym numerze stawiamy na temat mody, więc w tym stylu są artykuły. Trudniejsze słówka są przetłumaczone pod tekstem. No to przechodzimy do środka naszej gazetki.

W tym numerze mogliśmy przeczytać artykuł o naszej sławnej modelce, czyli Anji Rubik. Tematem przewodnim były sesje i pokazy gdzie Anja pokazywała trochę więcej ciałka niż powinna. Mamy także przedstawione jak modelka zaszła tak daleko i co ją motywuje. Choć fanką Anji nie jestem to spodobał mi się opisany tutaj sposób jej myślenia o modzie i modelingu.

Kolejnym artykułem jaki biorę pod lupę jest ten o gorsetach. Dla mnie gorsety są po prostu magią. Nie wyobrażam sobie nosić cały dzień gorsetu. No chyba, że raz na jakiś czas, ale też nie na cały dzień. Oczywiście nie twierdzę, że kobiety nie wyglądają w nich pięknie. Mamy tutaj przedstawioną ich krótką historię. Ja gdy słyszę o gorsetach od razu mam przed oczami zdjęcie kobiety, która zmniejszyła sobie talię do takiej malutkiej przez noszenie ich. Koszmar, ale jeśli nie używamy ich w celach zmniejszenia talii itp. to jestem jak najbardziej na tak :)

W magazynie jest także coś dla blogosfery-artykuł o modowych blogerkach. Ale nie byle jakich-takich na światową skalę. Nawet niektórzy projektanci proszą je o wzmiankę o ich kolekcjach na blogach. No przyznać się, kto by tak nie chciał?

Mamy dział poświęcony eko rzeczom. Ekologiczne sukienki? Jak najbardziej! Płócienne torby na zakupy? Nie dość, że oryginalne to jeszcze modne! Wszystko tutaj znajdziecie. Z czego robi się ekologiczne kolekcje oraz jak pewna kobieta rozwinęła swoje zwykłe hobby w coś dużego.A przed tymi artykułami mamy dwustronny kalendarz modowy. W każdym kółku mamy dany miesiąc i co wielkiego, związanego z modą, się w tym czasie dzieje na świecie, czyli Fashion Week itp.

Oprócz samych zalet mody mamy też opisaną tragedię związaną z wyrobem ciuchów. W 2013 roku w Savar w Bangladeszu zawalił się budynek gdzie tysiące ludzi pracujących w marnych warunkach robiło ciuchy. Ten wypadek, w którym 1 100 ludzi zginęło, a  2 500 zostało zranionych zapoczątkowało wielką akcje poprawienia warunków pracy w biedniejszych krajach. Ale więcej przeczytacie w tym numerze.

Jako artykuł muzyczny mamy Justina Timberlake'a. O samym piosenkarzu i aktorze mamy zaledwie jeden paragraf. Cały artykuł zajmuje tekst piosenki "Suit & Tie" oraz jego opracowanie. Piosenka wpadająca w ucho, tekst łatwy, ale z ciekawymi słowami i zwrotami.

Moje dwa ulubione artykuły w tym numerze to zdecydowanie ten o Mediolanie jako stolicy mody oraz o marce Louis Vuitton. Krótka historia tej marki to było to co przyciągnęło moją uwagę oraz to jacy modni są Mediolańczycy i jakie mają wyczucie w tym temacie.

Podsumowując, English Matters mnie nie zawiódł. Interesujące artykuły, nowe, ciekawe słówka i zwroty. Nie mogę się doczekać kolejnego numeru, który będzie z moim ukochanym Sherlockiem, czyli Benedictem Cumberbatchem. Czekacie na recenzje? ;) Jak na razie polecam przeczytać ten numer, ale zainteresuje to tylko tych co ciekawią się tematem mody. Jeśli nie lubicie tego typu rzeczy możecie nie znaleźć dla siebie odpowiedniego artykułu.

Za możliwość wniknięcia w świat mody dziękuję wydawnictwu Colorful Media.

środa, 8 października 2014

#37 Magiczne Drzewo. Cień smoka PRZEDPREMIEROWO

Autor: Andrzej Maleszka
Premiera: 9 października 2014
Liczba stron: 516
Wydawnictwo: Znak Emotikon

Nieostrożny czar wywołuje z głębin morskiego smoka wraz z armią groźnych stworów. By je pokonać, Kuki musi zdobyć figurkę z Magicznego Drzewa. Przedmiot jest nagrodą w konkursie tańca, ale Kuki nie umie tańczyć. Figurka przeistacza się w żywą istotę obdarzoną niezwykłymi cechami. Dzięki niej Kuki, Gabi i gadający pies zwyciężą przybysza z podwodnego świata. 

Czyli jak z tyłu książki mamy streszczoną całą fabułę. Recenzja zaczyna się nie wesoło, ale nie jest tak bez powodu. Sama książka... hmm, nie zachwyca. A co się stało, że jest słabą lekturą? Już przedstawiam.

Ostatnio książkę dla dzieci czytałam... jak byłam dzieckiem. Jednak dostałam propozycję zrecenzowania jej przedpremierowo (choć jest to już 6 część), więc stwierdziłam-czemu nie. Książkę dostałam jakiś miesiąc temu, szybko ją przeczytałam. Wielkie litery, dużo obrazków robi swoje. 3-4 dni i po książce. Jednak nie mogłam się zebrać na napisanie recenzji. A z dnia na dzień uświadamiałam sobie plusy i minusy tej książki.

Książka choć jest dla dzieci zdaje mi się, że jest zbyt wyidealizowana. Szczerze to nie wiem, czy autor książki dla dzieci może sobie omijać szczegóły, które prawdopodobnie, choć nie 100% dziecko ominie? Zdaje mi się, że nie. A zdarzyło to się w tej książce nie raz. Przykład? Już podaję. Gabi musiała załatwić pewną sprawę z użyciem latarki, która usypia, jednak ktoś jej przeszkodził, upuściła latarkę i uciekła. Za kilkanaście stron jest sytuacja, że używają tej samej latarki. I tutaj nasuwa nam się jedno pytanie. Skąd ona wzięła tą latarkę? Podobne sytuacje zdarzają się jeszcze parę razy, ale nie będę już wymieniać.

Fotografie w książce mają nam umilić czytanie. Nie czytałam wcześniejszych tomów, więc nie jestem pewna czy tak jest w każdym, ale ilustracje w Cieniu Smoka są, jeśli mogę tak określić, irytujące. Dzieci z dziwnymi minami, pies na rolkach. Ja rozumiem, że to jest na potrzeby książki, ale sądzę, że bez nich byłoby lepiej. A na dodatek dzieci by wysiliły trochę swoją wyobraźnię, były trochę bardziej kreatywne, czyli to czego po nich oczekujemy.

Może się już będę trochę za bardzo czepiać i może to przez to, że nie czytałam wcześniejszych części. Chodzi mi o imiona. Gabi-ok. Kuki i Blubek, nie za bardzo. Ja nie wiem, czy to są ksywki czy co, ale nie przemawiają do mnie (nie mówiąc o tym, że mam wstręt do polskich imion w książkach+do polskich książek, choć tutaj zdarzają się wyjątki). Za to pies, który wabi się Budyń to dla mnie normalne. Znam psa Bigosa, Myszę, więc Budyń to też normalna sprawa.

Przyznam-zjechałam tą książkę. Za to jako plus mogę napisać, że czytało mi się ją naprawdę szybko. Nie lubię książek, które nie wciągają, mają małe litery i potrafię je czytać tygodniami (pozdrawiam tutaj Wołanie Kukułki). Mimo, że lektura ma wiele minusów są momenty kiedy można się naprawdę wciągnąć, a duże litery można powiedzieć, że nawet "przyśpieszają" akcje. Taki plus tej książki.

Podsumowując, na początku książki miałam ochotę sięgnąć po wcześniejsze części. Teraz? Nie za bardzo. Ale jeśli czytaliście wcześniejsze, to czemu nie, ta też może się wam spodobać. Jeśli jednak mieliście styczność ostatni raz z książkami dla dzieci w dzieciństwie to nie radzę wam po nią sięgać. Zrazicie się tak mocno jak to tylko możliwe. 

Ocena: 3/10

Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak Emotikon.

poniedziałek, 6 października 2014

#36 Zostań, jeśli kochasz

Tytuł oryginalny: If I stay
Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Autorka: Gayle Forman
Liczba stron: 243
Wydawnictwo: Nasza księgarnia

Po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej najbliżsi, Mia trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.

Po książkę sięgnęłam ze względu na film i regułę: "Najpierw książka, potem film". Na dodatek złożyło się tak, że mam współpracę z wydawnictwem, które wydaje tą książkę, więc dostałam ją jako egzemplarz recenzencki. Filmu jeszcze nie oglądałam, czekam aż będzie dostępny do oglądania online. A jak oceniam książkę? Miałam duże oczekiwania, w końcu o samym filmie było bardzo głośno długi czas przed jego premierą. I tak jak w przypadku moich oczekiwań do filmu Frozen (tak głośno było ludzie się zachwycali, a wyszło na to, że Disney ma wiele o niebo lepszych bajek), zawiodłam się trochę.

"To niesprawiedliwe. Jeśli jedno z nas powinno ocaleć, jeśli jedno powinno otrzymać szansę na dalsze życie, to właśnie on."

Każdy chwali książkę, że jest wzruszająca, płakać się chce, myśli się o niej długo po skończeniu jej i ogólnie same ohy i ahy. U mnie takich uczuć nie wywołała. Okładka filmowa jest ładna, nawet bardzo. A treść? Są minusy i są plusy.

Książkę się czyta w ekspresowym tempie. Ma tylko 243 strony, w miarę duże literki i ogólnie bardzo przystępny język. Akcja też jest chociaż nie pędzi nie wiadomo jak szybko. Mimo, że są tutaj poruszone niektóre bardzo poważne tematy-życie, śmierć, pogrzeby, miłość to i tak uważam, że jest to w miarę leciutka lektura, idealna na deszczowe, jesienne wieczory.

"Nie bój się. Kobiety potrafią znieść najgorszy ból. Sama się przekonasz pewnego dnia."

Mia po wypadku opuszcza swoje ciało i przebywa w postaci ducha. Siedzi przy swoim ciele na OIOMie i przypomina sobie najważniejsze chwile w jej życiu-jak poznała swojego chłopaka, Adama, młodość jej rodziców, narodziny swojego braciszka Teda, pierwsze koncerty z wiolonczelą. Czyli to co było dla niej najważniejsze w życiu. Teraz najważniejsze jest to czy uda jej się wybudzić, czy będzie tkwiła w tym dziwnym stanie czy po prostu odejdzie. Rozważa dokładnie każdą opcję,

Mia jest spokojną dziewczyną. Nie wyróżnia się niczym. Cichutka, spokojna wiolonczelistka. Nagle w szkole robi się o niej głośno. W jaki sposób? Jest przecież dziewczyną chłopaka z rockowej kapeli. Mia nie rozumie czemu Adam ją wybrał, przez co ich związek jest trochę burzliwy. Czasem mnie to irytowała. Mia zamiast się zastanawiać czemu Adam ją wybrał i być podejrzliwa co do niego, powinna się cieszyć, że w ogóle jakiegoś ma. Być radosna, wspierać go, a nie krzywo na niego patrzeć i są zastanawiać "Co on we mnie widzi? Przecież jesteśmy z dwóch innych światów!". Adam przez to czuje się trochę odtrącany i ma mieszane uczucia jednak nie chce rezygnować z Mia. Taka trochę opera mydlana się czasem robi. Zdecydowanie można to zaliczyć do minusów.

"Uświadamiam sobie nagle, że umieranie jest proste. To życie jest trudne."

Podobał mi się bardzo sam pomysł na rodzinę Mii. Tata muzyk, mam fanka muzyki, mały Ted też przejawia muzyczne zdolności, Mia wiolonczelistka, babcia wierzy, że po śmierci jesteśmy zwierzętami i wierzy w anioły. Ciekawy pomysł na rodzinę. W książce co chwila się dowiadujemy o nich nowych rzeczy, które jeszcze bardziej pokazują jaka ta rodzina jest wyjątkowa. Plus za dobry pomysł na bohaterów :)

Chyba napisałam co miałam. Wybrałam ciekawsze i mniej zachwycające rzeczy. Mam nadzieję, że ogólny zarys książki macie. Pomysł na fabułę dobry, ale wykonanie trochę mniej. Książka się jak dla mnie kończy za szybko. Można by dodać jeszcze ze 100 stron żebyśmy się jeszcze lepiej zapoznali z historią Mii. Ale i tak nie jest źle. Lekka, nie wywołująca wielkich emocji lektura, która jest właściwie warta przeczytania. Ja teraz czekam aż film na podstawie książki będzie dostępny online to oglądnę i, kto wie, może dodam post z porównaniem książki i filmu :) Osobiście polecam jako lekką lekturę. Jeśli jednak wolicie "cięższe" książki to chyba nie jest ona dla was, ale spróbować przeczytać nie zaszkodzi :)

Ocena: 7,5/10

środa, 1 października 2014

Podsumowanie września i stosik na październik


Witajcie :)
Wrzesień już za nami, krótka powtórka, zaległe sprawdziany, parę kartkówek, odpytywanie i trochę czasu na czytanie. Tak minął mi wrzesień. Mimo, że miałam pełno "form sprawdzenia wiedzy" to i tak cieszę się z wyników czytelniczych z tego miesiąca. A oprócz książek cieszę się, że w końcu jesień do nas zawitała. Liście się złocą i opadają, nadchodzą zimniejsze dni, a słońce zachodzi o wiele wcześniej. Ale jest to idealna pora roku dla mnie. Tak samo jak zima. Na dodatek 22 i 23 października spędzę na wycieczce szkolnej w Berlinie. Mam już zapowiedziane sprawdziany na najbliższe 3 tygodnie, ale nic nie ściągnie mojego uśmiechu z twarzy. 
Ok, chyba czas na małe statystyki, prawda?

Zacznę od tego co przeczytałam:
1. 19 Razy Katherine-John Green recenzja
2. Dopiero się rozkręcam-Justin Bieber recenzja
3. Shakira. Bose stopy, białe sny recenzja
4. Magiczne Drzewo-Andrzej Maleszka -PRZEDPREMIEROWO recenzja jeszcze w tym tygodniu
5. Zostań, jeśli kochasz-Gayle Forman-recenzja niedługo
6. 1D. Tacy Właśnie są-recenzja niedługo
Magazyny:
-English Matters nr 48 recenzja

6 książek, ale dobrze się przy nich bawiłam, więc niczego nie żałuję. Mam dużo zaległości w recenzjach, ale gdy znajdę chwilę wytchnienia to na pewno napiszę. W ten weekend też pewnie nie będę miała czasu, bo razem z Zuzą wybieramy się na drzwi otwarte w szkole tańca SDA, więc w sobotę od 11-18 i w niedzielę od 12-17, będę umierać na parkiecie :) Ale czuję, że będzie to dobrze spędzony czas, więc mogę się trochę pomęczyć.

Czas na moje plany na ten miesiąc:


1. English Matters-Fashion-od wydawnictwa Colorful Media
2. W poszukiwaniu istoty czasu-Ruth Ozeki-pożyczona od przyjaciółki
3. Mroczne Umysły-Alexander Bracken- j.w.
4. Ja, Kobieta-Cameron Diaz- od wydawnictwa Sine Qua Non
5. Wspomnienia w kolorze sepii-Anna.J.Szepielak-od wydawnictwa Nasza Księgarnia

Pojawiły się te nawet niektóre te same książki co miały być przeczytane we wrześniu, więc modlę się o to, żebym była w nastroju na przeczytanie ich.

A jak tam u was? Ile książek przeczytaliście? Jakie plany na październik? Też się cieszycie na jasień?

Pozostaje mi życzyć wam lekkiego miesiąca i oby wasze lektury na październik były miło spędzonym czasem :)