piątek, 17 lipca 2015

#58 English Matters nr 53

Kolejny numer English Matters. Tym razem na okładce mamy Johnego Deppa. Kto nie zna tego aktora? Każdy przecież kojarzy Jacka Sparrowa. W artykule o nim mamy opisane jak zaczynał swoją karierę, a mianowicie z zespołem. Potem wyszło,że został aktorem. Grał w wielu filmach, lepszych i gorszych. A teraz, znów powraca z zespołem. Czyżby zatoczył koło? Ale aktorstwa nie porzuca. A jeśli chcecie się dowiedzieć, więcej o tym w jakiej kapeli gra lub w jakich grał filmach, sięgnijcie po EM ;)

Au pair? Kojarzycie ten program? Ja w tym roku dużo się o nim naczytałam na różnych stronach, forach, ponieważ planowałam po liceum pojechać jako au pair do UK i opiekować się tam dziećmi. Plany się trochę zmieniły, ale dalej podoba mi się idea całego programu. Jedziecie do rodziny np. w USA lub UK, mieszkacie z nimi, zajmujecie się dzieckiem, poznajecie ich kulturę, tradycje i, co najważniejsze, szlifujecie swój język. W EM jest jeszcze opisane co trzeba zrobić żeby pojechać do USA, co do Europy oraz jakie są plusy i minusy całego projektu.

Thirty Seconds to Mars, znany zespół, w Polsce wystąpili chyba z 3 razy. Mają wiele fanów, a czym ich przyciągają? Swoją energią, brzmieniem i wielkimi show. Oglądając filmiki z koncertu 30STM nie raz myślałam, że chętnie bym poszła na ich koncert, mimo, że znam jakieś 5 piosenek. Podobnie jak w artykule o Johnnym Deppie, także mamy tutaj przedstawioną historię dwóch braci, którzy zakładają zespół, 3 i 4 członek się zmienia co jakiś czas i jak to się stało, że wokalista jest także świetnym aktorem z Oscarem na koncie.

Mimo, że interesuję się Anglią, pewien artykuł w EM mnie zaskoczył. A mianowicie, tekst o różnicach między północą a południem Anglii. Nigdy o tym nie słyszałam. Może dlatego, że u nas nie ma takiej charakterystycznej różnicy w Polsce, ew. między województwami np. śląsk i mazowsze. EM pokazuje, że są ogromne różnice, nie tylko w pogodzie, ale także w jedzeniu, piciu, humorze.

W tym roku bardzo mi się marzył jakiś wyjazd na np. wyspę lub po prostu nad polskie morze. Jakoś mi brakuje widoku morza. Niestety nic z tego nie wyszło, ale po przeczytaniu artykułu w EM mam kolejne miejsce, do którego chcę kiedyś pojechać. Cypr. Piękna wyspa, otoczona turkusowym morzem, dużo zieleni, piękne plaże i, co dla turystów ważne, nie jest tam bardzo drogo. EM przybliża nam jak wygląda np. wschód a zachód Cypru, co zwiedzić lub co tam można robić.

Kolejny artykuł także jest związany z wakacjami, a właściwie z problemami w czasie podróży. Osobiście nigdy nie leciałam samolotem, ale ile się słyszy o wszystkich opóźnieniach, odwołane loty lub zgubiona walizka. A jak już dolecimy w końcu na miejsce? Problemy z żołądkiem np. "biegunka podróżnych", spalenie się na słońcu, coś nas ugryzie, puchniemy. I w taki sposób wymarzone wakacje mogą zamienić się w koszmar.

Na koniec mamy "rozpracowaną" piosenkę, a ze względu, że w tym numerze była mowa o 30STM, to ich utwór został wykonany. A dokładniej jest to "Closer to the edge". Piosenki to świetny sposób żeby pouczyć się ciekawych wyrażeń, slangu itp., więc jak najbardziej zachęcam aby sięgnąć po ten numer EM :)

Za możliwość przeczytania tego numeru, dziękuję Wydawnictwu Colorful Media :)

czwartek, 9 lipca 2015

#57 Sekretne Życie Pszczół


Tytuł: Sekretne Życie Pszczół 
Autor: Sue Monk Kidd
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Literackie

Pierwsza książka Sue Monk Kidd, czyli Czarne Skrzydła, zapadła mi głęboko w pamięć. Poruszająca, zabawna i ocierająca się o tematy rasizmu, niesprawiedliwości między kobietami a mężczyznami i pokazująca życie w Ameryce w latach 50-60. Zapewne dlatego moje wymagania do Sekretnego Życia Pszczół było takie wielkie. Z tyłu okładki mamy opisane, że tematyka jest podobna i główne postaci: rasizm, Ameryka lat 60, główna bohaterka jest biała, druga główna bohaterka czarna. Mimo, że tematyka podobna, historia całkiem inna.

"Lily jest biała, ma 14 lat, oschłego, agresywnego ojca i olbrzymie poczucie winy. Przed dziesięcioma laty przez przypadek zastrzeliła swoją matkę. Spokój pomagają jej odzyskać noszące imiona letnich miesięcy, czarnoskóre mieszkanki pewnej pasieki w Tiburon, gdzie Lily trafia, jadąc śladami mamy. Ale nawet ten niezwykły azyl, gdzie pszczoły wiodą swoje sekretne życie, nie chroni przed światem zewnętrznym."

Już to streszczenie zachęca. Książkę przeczytałam bardzo szybko, spędziłam z nią 3-4 dni. Gdy zaczyna się czytać czuje się duży niedosyt. Dlatego trochę niebezpieczne było czytanie jej przed spaniem, ponieważ nie mogłam się od niej oderwać, a jak już odłożyłam to się zastanawiałam co będzie dalej i obwiniałam się, że pewnie następny rozdział wprowadzi coś ciekawego do książki. Brzmi jak zmora ludzi którzy kochają książki, prawda?

Moja opinia na temat tej książki może się wydać banalna, trudna do uzasadnienia. Najłatwiejszym uzasadnieniem będzie prośba żebyście ją przeczytali i przekonacie się, dlaczego ta książka jest idealna. Naprawdę, on jest po prostu IDEALNA. Inaczej nie mogę jej opisać.

Lily, mimo, że jest młoda, potrafi wyciągać z życia wiele nauk, potrafi oceniać ludzi po charakterze, a nie po kolorze skóry jak to w tamtych czasach było. Pojawia się z nią też wątek zakazanej miłości, i to nie między biednym a bogatym, lecz między czarnym a białym. Pomyślcie jakie było to szokujące w tamtych czasach. Książka jest pełna tajemnic, poznawania świata i poszukiwania samego siebie, kim właściwie jesteśmy.

Rosaleen, opiekunka Lily, jest jedną z tych czarnych osób, które sprzeciwiały się wszystkiemu co ludzie mówili. Nie szanowała białych, którzy nie szanowali jej. Pokazywała, że nie jest gorsza od białych, jest równa, a czasem nawet lepsza. Nie pozwala pomiatać sobą. To ona dyktuje zasady. Straszna kobieta? Właśnie nie, gdy ktoś jest miły dla niej ona jest dla niego. Lily bardzo kocha, opiekuje się nią. Postać Rosaleen pokazuje jak zachowuje się osoba, która trochę na tym świecie już jest. Nie ufa szybko ludziom, musi ich najpierw dobrze poznać. Rosaleen pokazuje właściwie jak powinniśmy podchodzić do ludzi żeby przetrwać na świecie i nie zostać skrzywdzonym.

Jest także ekranizacja książki, ale jeszcze jej nie widziałam i właściwie nie jestem pewna czy chcę. Boję się, że film zepsuje mi to jak patrzę na tą książkę, że nagle ją znienawidzę. Nie jest to pierwszy raz gdy mam taką sytuację. Jeśli ktoś z was widział ten film i czytał książkę, to dojdzie znać czy warto ;)

Pani Sue Monk Kidd napisała jeszcze inne książki i mam nadzieję, że kiedyś zostaną przetłumaczone na polski. Jest genialną pisarką i mam nadzieje, że będzie mi dane przeczytać więcej jej książek, nawet w jej ojczystym języku, czyli po angielsku.

Reasumując, książka jest świetna. Porusza ważne tematy, postacie i ich zachowania są uniwersalne, można by je spokojnie przenieść do czasów dzisiejszych i dalej czerpać nauki z ich zachowania i ich wywodów. Polecam tą książkę każdemu. Kobiecie, mężczyźnie, nastolatkowi czy osobie starszej. Każdemu. Może niektórzy otworzą oczy na pewne sprawy i zmienią swoje zachowanie dzięki tej lekturze :)

Ocena: 10/10

Za możliwość znalezienia książki idealnej dziękuję Wydawnictwu Literackiemu :)

środa, 1 lipca 2015

#56 Zapiski nosorożca

Tytuł: Zapiski nosorożca
Autor: Łukasz Orbitowski
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: Sine Qua Non 

Republika Południowej Afryki. Dzikość przyrody, ruchliwe ulice wielkich miast i bezdroża w głębi kraju. Turystyczna rzeczywistość zderzona z brawurowo zreinterpretowanym światem afrykańskich mitów.

Nigdy nie dowiem się, co ludzie, tak serdeczni w pierwszym kontakcie, naprawdę o nas myśleli. Przeczuwam, że wioska w Zululandzie, gdzie zgubiliśmy się w nocy, była najbliżej prawdy, tej prawdziwej Afryki, jaką dane było zobaczyć nam, bogatym turystom, oglądającym świat przez szyby samochodu. Przeczuwam, ale nie wiem. Nie wiem nic. Poza jednym. Coś tam się zdarzyło.

Każda podróż jest darem. A podróż w mentalność tak odległą jest darem szczególnym. Co otrzymaliśmy? Opowieść o jednym z najbardziej fascynujących krajów świata czy szczere wyznanie pisarza, że nie wyjaśni nam Afryki? Ascetyczny dziennik podróży? A może zmysłową, na wpół baśniową włóczęgę przez świat magii i archetypów Czarnego Lądu? Jedno jest pewne: Orbitowski w Zapiskach Nosorożca mówi o Afryce w sposób, w jaki nie zrobił tego nikt do tej pory.

Nigdy nie czytałam książek podróżniczych, czasem tylko Cejrowski, ale to w telewizji. Jednak coś mnie przyciągnęło w tej książce. To chyba ta okładka. Ten śliczny odcień niebieskiego, który przypomina morze na wakacjach, plaża, słońce. "Nie oceniaj książki po okładce", średnio się tego trzymam, więc stwierdziłam, że książka będzie na pewno ciekawa. Hmmm... coś jednak nie wyszło.

Jeśli nie czytałam książek podróżniczych, to wcześniej nie spotkałam się też z książkami Orbitowskiego. Nie wiem czy zawsze tak pisze, ale ten sposób nie przypadł mi do gustu. Przekleństwa, czasami dziwne opisywanie ludzi, jakby byli gorsi od niego i chyba za mało opisów samej Afryki, czyli tego o czym powinna być ta książka. Autor chyba się bardziej skupił na opisywaniu SWOJEJ podróży,  ponieważ głównie mówił o swoich znajomych z którymi tam był, co jedli o czym rozmawiali. Mnie osobiście bardziej by interesowała sama Afryka niż jedzenie, które jadł Orbitowski, ale może jestem dziwna? Może ludzie wolą czytać o jedzeniu...

Dużym plusem według mnie była wstawka ze zdjęciami. Zwierzęta np. pingwiny, słonie, lemury, krajobrazy (góry, morze) oraz zdjęcia miasta. Tutaj poczułam, że w końcu jest to książka naprawdę o Afryce. Zdjęcia naprawdę piękne, aż by się wsiadło do samolotu i poleciało tam od razu.

Druga ciekawą rzeczą i właściwie ostatnią jaka mi się spodobała w tej książce były legendy, opowiastki afrykańskiej ludności. Zapewne były to opowieści z wiosek ,jakiś starszych osób, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dzięki temu możemy poczuć co myślą Ci ludzie, w co wierzą, jak wygląda ich świat, życie. I właśnie te opowiadania czyta się najciekawiej. Tajemniczość, magia, szczęśliwe i smutne zakończenia. Właśnie one pokazują prawdziwe RPA.

Podsumowując, nie ma tu wiele do opisywania. Książka głównie o samym "podróżowaniu", a nie o tym co zwiedzamy. Zdjęcia i opowiastki zdecydowanie ratują tą książkę. Język autora też nie za bardzo nadaje się do pisania książki. Rozmowa z kolegami? Ok, ale nie książka. Raczej nie sięgnę po żadną inną książkę tego autora, a wam, jeśli chcecie poczytać o podróżach, to polecam Cejrowskiego. Chyba sama niedługo po niego sięgnę, bo zbiera dużo pochwał.

Ocena: 3/10

Za możliwość zapoznania się z legendami afrykańskimi dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.