wtorek, 27 stycznia 2015

#47 W drodze do domu


Tytuł: W drodze do domu
Autor: Levi Henriksen
Liczba stron: 467
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

"Dookoła płoną już świeczki na choinkach, wkrótce Wigilia. Zmęczeni codziennością ludzie pragną spokoju. Rozwiedziony ojciec tęskni za dziećmi. Mały chłopiec chce, by jego samotna matka w te święta znalazła partnera. Sprzedawczyni choinek wśród świerków widzi dawnego kochanka. Pani pastor podczas wigilijnego nabożeństwa traci wiarę, a muzyk przebiera się za Mikołaja, by sprawić radość dziecku kobiety, której prawie nie zna.

Bohaterów różni wiek, sytuacja życiowa, charakter, stosunek do świąt. Opowiadania Leviego Henriksena  łączy ciepło i zrozumienie dla ludzi, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie. Opisują momenty, w których przez krótką chwilę czują szczęście, albo nagle zaczynają rozumieć, czego im do szczęścia potrzeba. Tragizm i melancholia mieszają się z humorem i beztroską."

Pierwszy raz czytałam jakąkolwiek książkę na temat świąt, więc liczyłam, że mnie oczaruje, wprowadzi w ten piękny nastrój itp. I na szczęście się nie zawiodłam. Choć książkę skończyłam czytać dopiero w tamtym tygodniu, to jak zaczynałam ją czytać przed świętami już czułam tą magię. A dzięki niej został ten nastrój trochę przedłużony.

Książka jest podzielona jest na dwie części. W jakim celu? Nie mam pojęcia. Myślałam, że w drugiej części będą dokończenia historyjek z pierwszej, ale to była po prostu seria innych historii. Tak więc książka jest podzielona ogólnie na dwie części, a każda część to zbiór krótkich historyjek. Znajdziemy tutaj aż 25 historii.

Każda historia dzieje się w Norwegii, o ile dobrze zrozumiałam w jakimś miasteczku i wsiach wokół niego. Ale pewna nie jest. Historię są naprawdę różne. Nawet jeśli są w czymś podobne to nie identyczne. Oprócz historii danej osoby mamy także opis tradycji w Norwegii, krajobrazów, obyczajów. Jak dla mnie to plus, ponieważ interesują mnie skandynawskie kraje i dzięki książce dowiedziałam się jakie dziwne potrawy jedzą tam na wigilię. 

Nie udało mi się wybrać ulubionej historii. Nie powiem, że każda mi się podobała, bo tak nie było, ale w większości z nich znalazłabym coś co mi się bardzo podobało. Najpiękniejszą rzeczą, która była często wspominana to to, że ludzie po latach spotykali się ponowie a ten wyjątkowy dzień w roku, w Wigilię. Wybaczali sobie, wracali do siebie. O ile w cuda nie wierzę, to ten Wigilijny jest jak dla mnie najbardziej prawdopodobnym cudem na świecie.

Minusem dla mnie są zakończenia w tej książce. Z nimi są dwa problemy. Pierwszy jest taki, że zakończenie jest opisane w tak dziwny sposób, że właściwie nie wiadomo jak to się skończyło. I co niestety muszę stwierdzić-często się to trafiało. Drugi problem-choć nie wiem czy można to tak nazwać. Na pewno jest to minus. Chodzi o to, że gdy czytamy historyjki, coraz bardziej się w każdą kolejną wciągamy i myślimy, że książką zawiera właściwie tylko tą jedną historię i mamy ochotę czytać ją jeszcze kilkadziesiąt stron a tu nagle BUM i koniec historii. Jak? Przecież jeszcze tyle się miało zdarzyć! I to było chyba najgorsze w tej książce.

Mimo, że już prawie miesiąc po świętach to i tak polecam wam kupić tę książkę. Jeśli nie teraz to przed świętami. Ale jest to na pewno pozycja, którą  powinno się przeczytać w okolicach świąt. Nie dość, że wprowadza magiczny nastrój to jeszcze przeczytamy tyle pięknych historii, poznamy tylu bohaterów. Niestety żaden z nich jakoś nie pasował do mojej osoby, ale i tak pokochałam każdego z nich. Postaram się wrócić do tej książki w grudniu, choć nie wiem czy to wyjdzie. Ale osobiście bardzo polecam książkę, a tym bardziej jeśli lubicie skandynawskie klimaty.

Ocena: 8,5/10

Za możliwość poczucia klimatu świąt i poznania norweskich tradycji dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka :)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

#46 English Matters 50

Ferie się zaczęły, a wraz z nimi moje dwa postanowienia: nadrobienie wszystkich zaległości recenzenckich i zaczęcie ćwiczyć. Jak na razie z nadrabianiem idzie mi naprawdę nieźle, opracowałam sobie dobry system z czytaniem, więc te dwa tygodnie mam zamiar zapełnić mnóstwem recenzji. Wczoraj zaczęłam, więc dzisiaj czas na kolejną :)

To już 50 numer English Matters. Z tej okazji mamy przemowę na początku numeru, w której jedna z Pań opisuje nam jak EM się rozwijał. Oprócz przemowy mamy także listę tematów, ludzi, miejsc o których była mowa przez te 50 numerów. 

Głównym tematem tego numeru jest artykuł o rodzinie królewskiej, a dokładniej o potomkach. Mamy po krótce opisane jak byli wychowywani różni członkowie rodziny oraz jak na te sprawy patrzy Kate i William. Przyznam, że nigdy mi się nie podobały metody w jakich byli wychowywanie następcy tronu. Za to całkowicie popieram Kate, która stara się by dziecko było jak najbliżej rodziców, dziadków, a nie nianiek.

Następnie mamy krótki wywiad,w którym dowiadujemy się o tym jak pracuje się w Departamencie Stanów Zjednoczonych oraz jak bardzo USA stara się by wymiany z Europą odbywały się z coraz większą ilością ludzi. I oczywiście jak taka wymiana wygląda. Po tym artykule sama chętnie pojechałabym na taką wymianę, ale jak na razie moje plany co do wymian ograniczają się tylko do tych, w których celem jest Anglia :)

Problemy z uczeniem? Nie możecie się skupić? Lubicie gadżety? English Matters rozwiąże wasze problemy i to nie zwyczajnie. Kula u nogi przez którą nie odejdziecie do nauki puki nie upłynie czas wyznaczony do nauki? Ciekawa motywacja i chyba mój ulubiony sposób. A takich sposobów mamy aż 7. Niektóre są dosyć dziwne i wymagające posiadania grubego portfela, ale czy jest cena, której nie zapłacimy byle by zdać dobrze testy? ;) Mi na szczęście starcza zrobienie sobie notatek, ale jeśli ktoś ma naprawdę duże problemy z nauką może znajdzie tu coś dla siebie.

Matury coraz bliżej, a English Matters podaje ciekawe propozycje "Uniwersytetów z duszą". Stare zamki, przepełnione wiedzą, wzajemną pomocą i miłym nastrojem. Mamy tu zestawienie najstarszych i najlepszych uniwersytetów ze Szkocji, Walii oraz Irlandii. Zdziwił mnie trochę brak uniwersytetów z Anglii, ale te z reszty krajów także są kuszące. A zwłaszcza to, że każdy sobie tam pomaga, każdy się zna, wspólne wieczory i ogólna miła atmosfera. Chyba moja wymarzona szkoła.

EM rozwiązuje zagadki związane z angielskimi powiedzeniami. Ten artykuł spodobał mi się chyba najbardziej. Jestem zdziwiona jakie dziwne powiedzenia mają Brytyjczycy, ale pewnie oni by pomyśleli to samo o naszych. Dobrze jest się jednak zagłębić trochę w historię tych przysłów, ponieważ możemy znaleźć kilka naprawdę ciekawych historii. Nie wspominając oczywiście o nauce tych związków, ponieważ zawsze mogą się przydać.

Amsterdam. Miasto, które jest marzeniem do odwiedzenia dla miłośników Gwiazd Naszych Wina. Także chętnie bym się tak wybrała, a dzięki EM dowiedziałam się kilku ciekawych wiadomości o tym mieście. Trawka? To nie problem w Amsterdamie. Sery? Grzech ich tam nie spróbować (choć ja serów nie lubię, więc niestety dla mnie to odpada). Oraz wafle i czekolada. Na samą myśl o tych rzeczach (może nie o trawce ;)) mam ochotę tam pojechać. 

Z racji, że to 50 numer mamy co świętować. Dlatego w ostatnim artykule mamy przedstawioną historię świętowania oraz kto według badań ma lepszą pamięć do dat- mężczyźni czy kobiety. Wyniki nie dziwią, choć zdarzają się oczywiście wyjątki.

50 numer EM nie zawodzi. Ciekawe artykuły, przydatne słówka, troszkę gramatyki (Phrasal verbs). Odkąd czytam ten magazyn naprawdę czuję, że łatwiej mi idzie nauka słówek i zwroty tutaj zastosowane są jak najbardziej przydatne np. w szkole. Więc z czystym sercem polecam każdemu, kto umie angielski to dla ciekawych artykułów, kto uczy się dopiero to dla poćwiczenia języka.

Za poćwiczenia języka angielskiego dziękuję wydawnictwu Colorful Media :)

niedziela, 18 stycznia 2015

#45 Wieczna Wiosna

Tytuł: Wieczna wiosna
Autorka: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Liczba stron: 344
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Łucja, pozornie już pogodzona z brakiem miłości w swoim małżeństwie, żyje w odrętwieniu u boku Marka, znanego lekarza. Jej dzieci są dorosłe, czas studiów na Akademii Sztuk Pięknych to tylko niewyraźne, zabarwione nostalgią wspomnienie. Ten poukładany świat, w którym nie ma miejsca ani na wielki ból, ani na wielką namiętność, pewnego dnia rozsypuje się niczym domek z kart. Łucja dowiaduje się, że ma raka. Czy to możliwe, aby ta wiadomość mogła jej zwrócić dawno utraconą radość życia?

Zainteresowałam się tą książką, ponieważ porusza tematy związane z rakiem. Nie będę ukrywać, że lubię takie wątki w książkach i ciekawią mnie różne odmiany tej choroby. Liczyłam na nieskomplikowane, ale pełne opisy objawów, skutków i przebiegu choroby. Nie myliłam się.

Dzięki "Wiecznej Wiośnie" już na początku zdajemy sobie sprawę, że rak może dotknąć nas wszystkich. Łucja była kobietą po 40, piękna, z dwójką dorosłych dzieci, z mężem lekarzem, świetnymi znajomymi i pięknym domem. Czego by więcej chcieć? Osoba z idealnym życiem, a ty nagle rak. Jak to się mogło stać? Osobie z takim życiem? Właśnie tutaj książka pokazuje, że nie ważne jaki mamy stan materialny, jesteśmy młodzi czy starzy, kobieta czy mężczyzna, rak może dopaść każdego z nas. Jest to straszna sprawa, ale nic na to nie poradzimy. Rak to okropna rzecz.

Książka bardzo mi się spodobała, sprawiła, że na niektóre sprawy zaczęłam patrzeć inaczej. Przemyślenia Łucji w sprawie śmierci, chorób i życia wywołały u mnie nastrój do przemyślenia paru spraw. Choć nie zawsze się zgadzałam z jej decyzjami, rozumiałam dla czego tak postępowała. Nie dała zapanować rakowi nad swoim życiem. Kobieta musi być naprawdę silna aby postąpić tak jak Łucja to zrobiła. Wzbudziła u mnie podziw, naprawdę. Mimo, że czasem była na skraju wyczerpania, dalej walczyła. Nie dla siebie, dla rodziny. Jednak ostateczna decyzja zmieniła trochę sposób w jaki postrzegałam Łucję, czyli kobietę chorą na raka, która walczy o życie dla rodziny. Łucja zmieniła trochę priorytety i chyba wyszło jej to na dobre.

Książka choć wydaje się trochę przewidywalna to jednak kryje wiele zwrotów akcji, których nikt by się nie spodziewał. I dzięki temu książkę pochłania się na jednym wdechu. Nie można się od niej oderwać. Ponownie udało mi się przekonać, że polscy autorzy także potrafią napisać naprawdę dobre książki i moje uprzedzenia chyba coraz bardziej zanika.

W pewnym momencie książki, przenosimy się do Paryża. Autorka pokazuje nam życie we Francji, jak to Francuzi spędzają dzień, gdzie chodzą aby się spotkać z przyjaciółmi, a nawet mamy okazję poznać parę słówek po francusku. Taki wątek był jak najbardziej dla mnie, ponieważ moim marzeniem jest nauczenie się francuskiego i odwiedzenie chociaż raz Paryża, więc takie wtrącenie jak najbardziej na plus.

Postacie są bardzo realistyczne. Nie pokazują idealnych ludzi z perfekcyjnym życiem. Ich perfekcyjne życia to jedynie przykrywka dla tego co się dzieje w środku. Rozterki miłosne, rozpadające się małżeństwa, zdrady, problemy z akceptacją. Czyli nasze codziennie społeczeństwo. Mnie osobiście bardzo denerwują wyidealizowane postacie, więc realizm jak najbardziej na plus.

Podsumowując, książka była naprawdę świetna. Może nie wyjątkowa, ale bardzo dobra. Akcja gna, połykamy lekturę w całości, nie ma czasu by ją odłożyć. Mogę polecić tą książkę naprawdę wszystkim. Pokazuje wiele prawd z naszego życia, wielu z nich nie przyjmujemy do siebie, a nawet się ich boimy. Przemyślenia Łucji wpływają także na nasze poglądy. Książka bardzo ciekawa, polecam, naprawdę :)

Ocena: 9/10

Za możliwość zapoznania się z wciągającą historią Łucji dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia :)

piątek, 2 stycznia 2015

#44 1D. Tacy właśnie są

Tytuł: 1D. Tacy właśnie są
Autor: Danny White
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: IUVI

W 2010 roku pięciu zwykłych chłopaków odliczało dni do solowych przesłuchań w X Factorze. Jeden z jurorów zaproponował, aby połączyć ich siły. Zachwycili wszystkich... Z programu wyszli jako zespół. Podpisali wielki kontrakt muzyczny. Od tej pory ich życie zmieniło się diametralnie, a cały świat oszalał na punkcie One Direction!

Oczarowali samą Rihannę, a Robbie Williams uznał zespół za jedną z największych gwiazd muzyki pop! Ich debiutancki album królował na pierwszych miejscach list przebojów. Każdy nagrany kawałek to absolutny hit. Bilety na trasy koncertowe chłopaków są wyprzedawane w mgnieniu oka.

To jedyna pełna i aktualna biografia.

Przedstawia fascynującą historię wędrówki do sławy. Została wzbogacona najnowszymi wydarzeniami z życia chłopaków z 1D.

Książkę przeczytałam już dawno, ale jakoś nie mogłam się zebrać na napisanie recenzji. Ostatnio na żadną recenzję nie mogę się zebrać. Ale teraz biorę się za siebie i postaram się wszystko do końca stycznia ponadrabiać: wszystkie recenzenckie książki, gazety i pożyczone książki od koleżanek. W końcu postanowienia noworoczne trzeba spełniać :) No to przechodzimy do recenzji.

Na początku muszę się przyznać, że kiedyś byłam wielką fanką tego zespołu. Szalałam za nimi. Jednak mój gust się coraz bardziej zmienia i kształtuje z każdym nowym dniem, więc odchodzą różne zespoły i pojawiają się nowe. One Direction jest jednym z tych, które odeszły. Ale mimo wszystko chętnie przeczytałam książkę żeby sprawdzić się czy byłam dobrą fanką wiedząc o nich wszystko ;)

Czytając książkę stwierdziłam, że większość fanek wie wszystko z tej książki. 2/3 książki to opis przesłuchań chłopców (solowych występów), następnie ich występy już w zespole i krótki opis jak się po XFactorze rozwinęła ich kariera. Książka kończy się chwilę po wydaniu pierwszej płyty. Sądzę, że jest to niezły zbiór występów chłopców z wczasach XFactora. Większość fanów skupia się bardziej na ich działaniach jako zespół, ale często jest też wyciągana sprawa solowych przesłuchań chłopców, więc jeśli poznaliście ten zespół i chcecie wiedzieć trochę więcej na temat jego historii to jest to dobra pozycja do przeczytania na początek :)

Aby nie zanudzić nas ciągłymi opisami w środku książki mamy wkładkę ze zdjęciami chłopców. Każda fanka będzie nimi zachwycona.

Książka miała prosty język, chociaż opowiada o zespole (np. jak to było w wypadku Coldplaya było tyle niezrozumiałych terminów muzycznych, że tylko można było dziękować Bogu, że na końcu był słowniczek) co mnie bardzo ucieszyło. 

Podsumowując, nie ma co dużo mówić, książka bardzo dobra. Żałuję jednak, że nie było więcej powiedziane o późniejszej działalności zespołu, no ale opisy XFactora są naprawdę idealne patrząc na moją wiedzę, więc wybaczam to. Pozycja obowiązkowa dla każdego Directionera i Directionerki. Dopełni idealnie waszą wiedzę o One Direction :)

Ocena: 10/10

Za zapoznanie się z historią utworzenia One Direction dziękuję wydawnictwu IUVI :)