niedziela, 19 października 2014

#39 Wspomnienia w kolorze sepii

Tytuł: Wspomnienia w kolorze sepii
Autor: Anna J. Szepielak
Liczba stron: 444
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

W ostatnim czasie Joannie nie powodziło się najlepiej: choroba ojca, utrata pracy, rozstanie z narzeczonym i dziwne, regularnie powracające sny... Życie w małym miasteczku nad Czarnym Potokiem, gdzie wszyscy się znają, też nie zawsze jest proste. Mimo to kobieta każdego dnia stara się udowodnić sobie i światu, że doskonale nad wszystkim panuje. 

Jedyną rzeczą, jakiej pragnie, jest spokój. Spokój, który próbuje zburzyć pewien tajemniczy Filip... 

Sposobem na oderwanie się od codziennych problemów jest nowa pasja Joanny. Tworząc drzewo genealogiczne i przeglądając pamiątki rodzinne, trafia ona na starą fotografię babci urodzonej we Lwowie. To fascynujące odkrycie stanie się początkiem nostalgicznej podróży w rodzinną przeszłość. Będzie w niej wszystko: wojna, miłość, zdrada, szczęście, tragedie i cudowne ocalenia... 

Po krótkim opisie możemy stwierdzić, że ostatnimi czasy Joanne całkowicie szczęście. Często się tak zdarza, że pewna rzecz zapoczątkowuje serię złych wydarzeń. Takie jest życie. Ale kiedy to się zmieni w życiu Joanny? Na pewno po poznaniu Filipa oraz po rozpoczęciu szperania w rodzinnych dokumentach, zdjęciach i pamiątkach.

Zacznę od moich oczekiwań co do tej książki. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to, że książka jest polskiej autorki. A jakie mam zdanie o polskich autorach? Marne. Jednak dzięki Naszej Księgarni coraz bardziej się do nich przekonuję. Zaczęłam od Herbaty z Jaśminem autorstwa Agnieszki Gil, a teraz przyszedł czas na Wspomnienia w kolorze sepii Pani Szepielak. I wiecie co wam powiem? Porównując te dwie książki, Wspomnienia... są o wiele lepsze. A dlaczego? Już przedstawiam.

Pod lupę bierzemy fabułę. Niby prosta: niepowodzenia, tajemniczy facet, który wszystko ma odkręcić. Ale mamy jeden element, który całkowicie zmienia książkę. A właściwie dwa elementy. Mówię tu o grzebaniu w korzeniach rodzinnych oraz o dwóch wątkach, historiach, nie wiem jak to nazwać. Chodzi o to, że mamy kawałek z życia Joanny w 2013, czyli teraźniejszości, a chwilę potem znajdujemy się we Lwowie w 1922 roku! Nie dość, że śledzimy losy Asi to jeszcze jej babci, prababci, a nawet praprababci! To nadało tej książce wyjątkowości.

Jeszcze jedna rzecz co do fabuły. Wspominałam przed chwilą o nim, ale rozwinę to. Mowa tutaj o poszukiwaniach przeszłości rodziny. Gdy czytamy o szperaniu Asi w dokumentach, przeszukiwaniu for internetowych na ten temat, to aż ma się ochotę samemu pogrzebać w rodzinnych rzeczach żeby dowiedzieć się czegoś nowego. Może znajdziemy jakąś rodzinną tajemnicę, albo zaginionego człona rodziny? Ja chętnie bym zrobiła takie poszukiwania, ale wiecie co mnie odpycha? To, że musiałabym grzebać po piwnicach, strychach itp. Nie dość, że wszystko jest tam zawsze zagracone, więc powodzenia w poszukiwaniach to na dodatek Joanna wspomina, że zajmuje to bardzo dużo czasu. A niestety tego mi właśnie ostatnio brakuje-wolnego czasu.

Poruszę teraz postacie. Każda jest bardzo szczegółowo opisana, koleżanki Joanny, które zawsze wywęszą tajemnice, Filip, który zawsze przypadkowo trafia na Asię, a nawet sąsiedzi, których plotkowanie to chyba rola życiowa. W książce najbardziej mnie śmieszyły właśnie te wszystkie starsze panie i panowie, którzy całymi dniami plotkowali, a to w spożywczaku, pod kościołem, na ulicy, w lesie. Wszędzie po prostu gdzie się tylko da. W codziennym życiu też łatwo znaleźć takie osoby. Nie tylko na wsi, ale czasem też zdarzają się takie osiedla w wielkich miastach. Bogu dzięki, ja nie mieszkam na takim osiedlu i każdy zajmuje się swoimi sprawami, a nie wtyka nosa w cudze życie.

Same plusy w tej książce, nie? Jednak podczas czytania odnalazłam dwa minusy. Pierwszy jest taki, że nie wiem czy to autorka czy korekta czy co, ale w książce są problemy kiedy stosować "z", a kiedy "ze". Wiem, że jeśli jest opisywana sytuacja z XX wieku to może wtedy się mówiło inaczej, ale jak widzę, że w 2013 roku, ktoś ma z tym problem to po prostu serce ściska z żalu nad tą osobą, która nie umie się posługiwać tymi słowami. Drugi minus- nie rozumiem ogólnie czemu tak późno go odkryłam, ale to mnie po prostu z szokowało. Każdy kto czyta książki czasem wpadnie na literówkę. W książce można to przeboleć, bo przecież w natłoku słów, jedno może umsknąć. Ale na okładce? Może przesadzam, ale to już szczyt wszystkiego chyba. Zdawało mi się zawsze, że okładki się dokładnie przegląda pod kątem błędów itp., ale może tym razem ktoś to ominął (Jak?!). Na zdjęciu na początku recenzji widzicie przód okładki i napis "Wspomnienia w kolorze sepii". Wszystko jest ok. Ale jeśli popatrzymy na grzbiet... "WSPOMNIENA..." Sami zobaczcie:


Nic dodać, nic ująć.

Podsumowując, mimo jednego małego niedociągnięci i drugiego wielkiego to książka jest naprawdę dobra. Może nie wciąga od pierwszych stron, ale parę rozdziałów i przepadamy. Akcja nie jest może zbyt szybka, ale poszukiwania Joanny wciągają. Mogę ją polecić chyba każdemu, dosłownie każdemu. Nastolatki, dorośli, kobiety i no, ok. Może mężczyznom to nie podejdzie, ale kobiety na pewno zostaną oczarowane tą książką. Z chęcią zapoznam się z pozostałymi książkami pani Szepielak, więc możecie wyczekiwać recenzji :)

Ocena: 9/10

Za wciągnięcie się w poszukiwanie przeszłości rodziny Joanny dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia :)



5 komentarzy:

  1. Wow, ta okładka mnie bardzo zdziwiła. Masakra. Książki nie znam. Jestem ciekawa czy przypadła by mi do gustu bo to raczej nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm, jak na moja niechęć do polskich autorów ta książka zdaje się być naprawdę ciekawa. Może kiedyś sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo Twojej pozytywnej recenzji daruję sobie ten tytuł. Póki co nie przepadam za tego rodzaju książkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale błąd walnęli. Poszukam książki w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam niedawno tę książkę i bardzo mi się podobała. Lubię takie klimaty. Podobno ma też powstać cześć o Elwirze ;)

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń