niedziela, 20 kwietnia 2014

#7 Sherlock Holmes. Znak Czterech



Tytuł: Sherlock Holmes. Znak Czterech
Tytuł oryginalny: Sherlock Holmes. The Sign of the Four
Autor: Sir Arthur Conan Doyle
Liczba stron: 180
Wydawnictwo: Algo


Drugi tom przygód wielkiego Sherlocka Holmesa i Doktora Watsona. Tym razem z zagadką do rozwiązania przychodzi panna Morstan. Opowiada o zaginięciu jej ojca oraz o tym, że równo co rok od kilku lat dostaje po jednej, drogocennej perle od nieznanej osoby. Zagadka rozwiązuje się już po kilku kartkach jednak pojawia się kolejne zabójstwo, a wielki skarb tej osoby, który pochodzi z Agry, znika w tym samym czasie. Kto zabił i zabrał skarb? W jakim celu?

Zacznijmy od tego, że druga część przygód Holmesa mniej mi się podobała od pierwszej. Na początku jakoś nie mogłam się odnaleźć, w sensie, że się pogubiłam. Dopiero po około 30 kartkach wszystko zrozumiałam. Akcja zaczęła się rozkręcać, coraz więcej wskazówek. Podobnie jak w poprzedniej części, końcówka jest opisem przygód osoby popełniającej przestępstwo, motywów zbrodni itp. Tylko, że tym razem nie jest to aż połowa książki tylko ostatni rozdział, czyli jakieś 20 stron.

"Gdy odrzucisz to co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby
najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą."

Co do postaci, oczywiście Sherlock Holmes, John Watson, ale w tej części pojawia się także czarująca, piękna panna Mary Morstan. Nie ma co ukrywać, że doktor Watson jest nią zachwycony. Nie będę zdradzać jak się to dalej potoczy, ale mi się osobiście bardzo spodobał ten wątek, jeden z lepszych w tej części. Poznajemy także nowego detektywa, Athelney'a Jones'a, który co chwila wyciąga błędne teorię, które są po prostu bardzo głupie. Nawet dziecko by chyba takich nie wyciągnęło, ale to Sherlocka nazywa błędnym teoretykiem. Niezbyt polubiłam tego detektywa, ale podczas rozwiązywania poważnej zagadki można się było dzięki niemu uśmiechnąć od czasu do czasu do książki. Ważną osobą jest także Thaddeus Sholto, który miał dostać część skarbu, który zniknął. Tak samo jak Mary, o czym nie wspomniałam. Thaddeus, był dla mnie właściwie obojętną postacią. Ani zabawny, ani wredny, jedyne co robił to się w kółko denerwował i panikował.

"Zły gust prowadzi do zbrodni."

Książkę czytało się przyjemnie, szybko. Elementy zaskoczenia jak najbardziej zawarte. Podsumowując, Znak Czterech jest ciekawym kryminałem, jednak nie porwał mnie tak bardzo jak oczekiwałam po pierwszej części. Jeśli jednak po Studium w Szkarłacie czujecie niedosyt i zastanawiacie się czy sięgnąć po kolejną część, jak najbardziej polecam, zwłaszcza dla wątku panny Morstan z Johnem Watsonem. :)

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz